Kiedy przed dwoma
tygodniami kończyłem skromną dylogię o losach najsłynniejszego
słowackiego rapera Rytmusa, zdałem sobie sprawę z dwóch faktów.
Po pierwsze, podejrzewałem, że temat, którym zdecydowałem się
wówczas zająć, budzi u polskich słuchaczy pewne zainteresowanie i
chętnie przeczytacie co-nieco o dziejach Patríka Vrbovskiego. Po
drugie, był przełom listopada i grudnia 2013. Czas na tyle istotny
dla Rytmusa i całego Kontrafaktu, że stawianie ostatniej kropki
tamtego tekstu po prostu nie mogło być jednocześnie definitywną
kropką całej historii. Dlaczego? Z bardzo prostej przyczyny.
Kontrafakt powrócił z nową płytą. Wrócił, choć w sumie był
tu cały czas. Jest teraz i będzie w przyszłości. Navždy (pl.
Na zawsze).
O
tym, że pieszczańskie trio jest w tym roku silne jak nigdy, pisałem
już przed dwoma tygodniami. Ale po kolei... Historia trzeciego
krążka spod znaku KF rozpoczęła się wraz z wypuszczeniem w eter
singla Stokujeme vonku (pl.
Chillujemy na zewnątrz).
Po sześciu latach rozłąki ze składem, dokładnie 14 lipca 2013
Ego, Rytmus i Anys sprezentowali swoim fanom nie lada gratkę.
Singiel stał się komercyjnym sukcesem, a zapewnienie o pracach nad
wspólnym albumem na wiele nocy spędziło sen z powiek słowackich i
czeskich słuchaczy. Stokujeme vonku emanowało
bowiem świeżością, nowym, ciekawym brzmieniem i wysoką jakością
wokali. Biały mercedes
sunący ulicą w teledysku miał w sobie tyle klasy, co rapujący
Ego, nie wspominając już o popisach Rytmusa z czterokrotną zmianą
flow w swojej zwrotce.
Oczywiście
nie wszyscy bez zastrzeżeń przyjęli nowe oblicze Kontrafaktu.
Znaleźli się i tacy słuchacze, którzy z desperacką nostalgią
przywoływali dwa wcześniejsze krążki i mruczeli, że dziś
to już nie to samo. Jednak
zdecydowana większość doskonale zrozumiała, iż rok 2013 to nie
2007 i muzyka – podobnie jak wszystko inne – zmienia się,
ewoluuje, przechodzi przez różne eksperymenty.
Ta większość doceniła
najnowsze dziecko pieszczańskich raperów. Po pierwszym tygodniu od
wypuszczenia klipu youtube'owski licznik pokazywał osiemset
pięćdziesiąt tysięcy wyświetleń.
Dziś jest to ponad cztery i
pół miliona. Niemało,
nieprawdaż?
Nič
už nebude ako predtým. (pl.
Nic już nie będzie tak jak przedtem)
Początek
listopada przyniósł drugi singiel i drugi klip – Odviati
vetrom (pl.
Odwiani przez wiatr).
Wraz z jego opublikowaniem dowiedzieliśmy się, że prace nad płytą
wkraczają już w finalną fazę. Mogliśmy też usłyszeć taki
Kontrafakt, który powinien zadowolić zarówno tych wspomnianych
wcześniej nostalgików, jak i entuzjastów nowego brzmienia.
Spokojniejszy, nieco górnolotny kawałek o powrocie do domu,
więziach z najbliższymi i tym podobnych sprawach mnie osobiście
utwierdził w przekonaniu, że naprawdę
jest na co czekać.
I tak było.
Dwa
tygodnie temu uraczono nas filmikiem ze studia nagrań, na którym
Vrbovský a capella ćwiczy
swoją zwrotkę, czytając ją ze smartfona (ot, taki symbol nowel
epoki). Dało się usłyszeć, że zarówno tekst, jak i sposób jego
werbalizacji doszlifowane są należycie. W jednym z wersów padły
słowa: musel mi zavolať Primo (pl.
musiał do mnie zadzwonić Primo).
Nie przesłyszeliśmy się – na
najnowszej płycie
pojawia
się
sam DJ
Premier.
Potem Rytmus popisał się swoimi umiejętnościami frunięcia po bicie na jednym oddechu, umieszczając w sieci kolejny filmik ze studia:
A
teraz dzieje najnowsze. Kilka dni temu ruszyła oficjalna
przedsprzedaż trzeciego albumu długogrającego grupy Kontrafakt o
tytule Navždy (pl.
Na zawsze).
Poprzedzono ją wydaniem dwóch singli oraz sprzedażą ciuchów z
najnowszym logiem KF i nazwą krążka. Zamówione egzemplarze
dojdą/doszły do słuchaczy w Czechach i na Słowacji mniej więcej
w momencie, w którym ukaże się ten tekst (przesyłki
do krajów EU zapewne dotrą nieco później), dlatego też mogę
skupić się jedynie na tym, co już ujrzało światło dzienne. A
do chwili obecnej jest tego całkiem sporo, albowiem na oficjalnym
kanale wytwórni Tvoj Tatko Records, czyli DONFANTASTICKYPESS,
pokazują
się regularnie utwory z Navždy
z
zapewnieniem, że za jakiś czas pojawi się tam ich komplet.
Po przesłuchaniu aktualnie dostępnych kawałków, nie
sposób nie odnieść wrażenia, że tak Ego, jak i Rytmus długo
pracowali nad tym, aby wszystko brzmiało solidnie. Kombinowanie z
flow, mocno dopracowane teksty i ciekawe patenty liryczne godne są
podziwu. Znając wcześniejsze produkcje Kontrafaktu nie obawiałem
się szczególnie o jakąś wyraźną różnicę poziomów między
raperami i nie pomyliłem się. Do plusów należy natomiast zaliczyć
ich różnorodność – styl Rytmusa różni się od stylu Ega, a
chłopaki bardzo dobrze uzupełniają się na soczystych bitach
albumu.
No
właśnie – bity. Warstwa muzyczna udostępnionych dotychczas
numerów stoi na wysokim poziomie. Odpowiadają za nią Maiky Beatz,
Robert Burian i
DJ Wich. Jest różnorodnie, ale dobrze. Odviati
vetrom i
Čistá duša
(pl. Czysta dusza)
skonstruowane są pod względem melodii zupełnie inaczej niż
Stokujeme vonku czy
JBMNT, a
tak szeroki wachlarz brzmieniowy gwarantuje, że płyta nie będzie
nudzić.
Warto
też przyjrzeć się ścieżce pt. V
mojom svete (pl.
W moim świecie),
albowiem pojawiają się tam goście – Słowak Separ i Czech Ektor.
O twórczości pierwszego Rytmus niejednokrotnie wyrażał się
bardzo ciepło w wywiadach, drugiego na czeskiej scenie nie trzeba
nikomu przedstawiać. I tutaj również obydwaj radzą sobie
przyzwoicie, choć osobiście odniosłem wrażenie, że lokują się
kilka małych kroczków w tyle za gospodarzami. Ale
cóż się dziwić, ci są przecież silni jak nigdy.
W
chwili, kiedy to czytacie, słowaccy i czescy słuchacze powinni już
otrzymać swoje egzemplarze Navždy
i
cieszyć się ich brzmieniem. Po tym, co dotychczas zostało
opublikowane, nie mam żadnych wątpliwości, że pieszczańskie trio
ani tym razem nie zawiodło i zaoferowało entuzjastom rapu nie lada
kąsek. Wydaje się, że po raz kolejny mamy do czynienia z dyskiem
wyznaczającym pewne standardy na tamtejszej scenie, a być może
nawet w całym naszym regionie Europy. Dlatego też i polskich
słuchaczy Navždy powinno
zainteresować i przekonać do siebie. Zamówienie płyty do Polski
jest, według strony oficjalnego sklepu, możliwe i nie kosztuje
kosmicznie dużo, zwłaszcza przy dogadaniu się ze znajomymi i
zamówieniu kilku sztuk (za wysyłkę płaci się przecież tylko
raz). Ale nie chodzi mi tu o to, żeby robić komukolwiek reklamę,
świrować jakikolwiek PR. Najlepszą reklamą i zachętą do
zdobycia Navždy niech
będzie wszystko to, o czym mieliście dziś okazję przeczytać.
Kontrafakt nie potrzebuje chyba innej reklamy.
Tymczasem
pozostaje mi życzyć Wam, Drodzy Czytelnicy, Wesołych i Spokojnych
Świąt! SlavRaps powróci do Was tuż po nich.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz