Ladies and
gentlemen, this is the best rapper in Europe – słyszymy w jednym z jego utworów, do
którego teledysk obejrzało ponad sześć milionów ludzi. To więcej, niż liczy cała
populacja jego ojczystego kraju. Jego twarz, jego głos, jego największe hity
zna tam (i nie tylko tam) praktycznie każdy obywatel, który chociaż raz w
przeciągu ostatnich pięciu lat włączył radio albo telewizor, bądź przeczytał którykolwiek
z tabloidów. Każda jego solowa płyta stała się platyną, ostatnia – nawet
trzykrotną. Zarówno na Słowacji, jak i w Czechach, jest idolem dziesiątek tysięcy
młodych ludzi, choć sam zarzeka się, że tworzy muzykę dla ludzi po
trzydziestce, czyli w jego wieku. Niezwykle bogaty (z czym zresztą lubi się
obnosić), wpływowy, arogancki, nieobliczalny i utalentowany. Najlepszy raper
Europy? Z pewnością największa rap-gwiazda naszego regionu, ale także człowiek,
którego historię można zamknąć w ciekawej, rozbudowanej opowieści, z której ani
przez chwilę nie powieje nudą. My, słuchacze rapu w Polsce, znamy go w
mniejszym lub większym stopniu prawie wszyscy (udzielał się przecież u WWO,
wystąpił też u Soboty...). Poznajmy go jednak bliżej – ladies and gentlemen – this is Rytmus from Slovakia!
Zanim na jego koncie pojawiły się sześciocyfrowe tłumy,
single z płyt urosły do rangi kultowych wśród słowackich i czeskich nastolatków,
a wszystkie media na Słowacji żyły perypetiami jego związku ze znaną piosenkarką
Darą Rolins, Rytmus – a właściwie Patrík Vrbovský – przez kilkanaście lat piął
się po szczeblach swojej kariery, by osiągnąć obecny sukces. A początki, jak to
początki, rzadko kiedy bywają łatwe, zwłaszcza jeżeli weźmiemy pod uwagę dzieciństwo
typowego osiedlowego chłopaka, który – nie licząc talentu – zaczynał od właściwie
od zera.
Patrík przychodzi na świat w 1977 roku w miasteczku
Kromieryż na Morawach (obecnie w Czechach, wtedy jeszcze w Czechosłowacji). Po
ojcu dziedziczy romskie korzenie a wraz z nimi – jak to sam później określi –
zamiłowanie do muzyki. Wychowuje się jednak bez taty, dzieciństwo spędzając w
Pieszczanach w zachodniej Słowacji. Przez cały okres dorastania pozostaje na
bakier ze szkołą – osiąga jedynie średnie wykształcenie z wyuczonym zawodem
kelnera. Nigdy nie będzie jednak pracował w tym fachu, choć przez pewien czas
zatrudni się jako krupier w lokalnym kasynie.
„Nie mówię,
że miałem piękne dzieciństwo, było raczej takie typowe osiedlowe. (...) Mieszkałem
w bloku, kręciłem się po osiedlu z chłopakami i żyłem jak ktokolwiek inny.” [cytat
pochodzi z wywiadu Rytmus: Som chalan z
ulice. Len bohatší, Život,
4/2008]
Lata 90. poza rozwodem Czech i Słowacji przynoszą m.in.
zainteresowanie czarną muzyką. Vrbovský stawia swoje pierwsze kroki w hip-hopie
nie przy mikrofonie, jako b-boy. Z czasem pasja taneczna ustępuje miejsca składaniu
słów – najpierw po angielsku, potem w języku ojczystym. Pod pseudonimem Pa3k
Metamorfolord nastoletni chłopak z Pieszczan wkracza w pierwszej połowie lat
90. na długą ścieżkę, która przez następne kilkanaście lat przeprowadzi go
przez meandry słowackiego przemysłu muzycznego aż na sam szczyt rankingów
popularności w kraju.
Patrík próbuje wówczas swoich sił również jako
freestyler. W 1994 roku wygrywa swoją pierwszą poważną bitwę, a w następnych
latach regularnie już pojawia się na tego typu imprezach.
W tym okresie zawiązuje się współpraca między nim a innym
lokalnym raperem – Davidem – która owocuje projektem Zvuk ulice (pl. Dźwięk ulicy).
Vrbovský stopniowo wypracowuje na nim swój unikatowy styl, jednak kooperacja
raperów zostaje szybko przerwana przez ich wewnętrzne spory. Do roku 2001
pieszczański emce koncentruje się na samodzielnym szlifowaniu swojego warsztatu
artystycznego.
Z początkiem trzeciego tysiąclecia dochodzi do spotkania
trzech panów z rozwijającej się dopiero branży hip-hopowej: Vrbovskiego już
jako Rytmusa, rapera o pseudonimie Ego oraz DJ-a Anysa. Decydują się oni na połączenie
sił i tak rodzi się grupa Déjavu, niedługo potem przemianowana na legendarny
Kontrafakt. Talent i ciężka praca tych trzech graczy zostanie za kilka lat
przyjęta przez słowackich słuchaczy z najwyższym uznaniem, a cała ekipa na jakiś
czas praktycznie zdominuje tamtejszą scenę. Zanim jednak to nastąpi, w roku
2003 chłopaki postawią pierwszą cegiełkę w budowaniu swojego sukcesu.
Maxi-singiel Dáva
mi/Dobré veci/Moja rola (pl. Daje
mi/Dobre rzeczy/Moja rola) z hukiem wkracza w rapowe środowisko Słowacji,
osiągając niemały sukces. Na wideoklipie nakręconym do Dáva mi Rytmus w dredach prezentuje swoje umiejętności beatboxingu,
którym również pałał się w latach 90. Utwór ten zauważają dziennikarze ze
znanej niemieckiej stacji muzycznej VIVA, co sprawia, że o Kontrafakcie
dowiadują się Niemcy, ale także i Polacy (niemiecka VIVA nadaje wtedy również w
Polsce). Mocne, często wulgarne i proste, acz nie prostackie linijki z pazurem
stają się znakiem rozpoznawczym słowackiego tria. Vrbovský może też świętować
osobisty sukces – na prestiżowych mistrzostwach beatboksowych w Austrii zostaje
wicemistrzem. Marka Rytmus zaczyna stawać się rozpoznawalna w środowisku
hip-hopowym, a to dopiero sam początek wielkiej kariery pół-Roma z Pieszczan...
„Słuchaj, nasza
liryka nie jest delikatna,/jest ostra, ale za to wierna prawdzie./Nie jesteśmy
sami, nie jesteśmy zjebani;/hip-hop silniejszy niż przedtem, to tu napierdala z
każdej strony.” [cytat
pochodzi z utworu E.R.A. z albumu
Kontrafaktu o tym samym tytule. Rok 2004.]
W październiku 2004 na półki sklepowe trafia pierwsze LP
Rytmusa, Ego i Anysa – E.R.A. Wydany
nakładem Sony BMG album sprzedaje się w ponad dziesięciu tysiącach egzemplarzy,
a jego premierze towarzyszy kilka kontrowersji, które jeszcze bardziej rozsławiają
Kontrafakt w mediach. Odbierając nagrodę dla najlepszego zespołu muzycznego
Music Box Awards 2004, Rytmus i spółka podczas wystąpienia na żywo grają pełen
siarczystych przekleństw numer pt. Piču o
mne víš (pl. Gówno o mnie wiesz, dosł.
Cipę o mnie wiesz), oczywiście w
wersji nieocenzurowanej.
„Chłopaki
odebrali nagrodę z rąk belgijskiej piosenkarki Hadise a potem zaprezentowali
utwór Gówno o mnie wiesz. W tej chwili wstrzymali oddech chyba wszyscy
przedstawiciele stacji muzycznej, a według naocznych świadków kilku ludzi nawet
opuściło salę.” [cytat
pochodzi z artykułu Kontrafakt na Music
Box Awards – škandál! z portalu Hip-hop.sk,
01/2005]
Na płycie pojawia się również bonusowy skit, w którym
rapowe trio bez litości wyszydza ówczesnych słowackich celebrytów. Kontrafakt
przyzwyczaja tym samym środowisko muzyczne do swojej skłonności do wzniecania
skandali, a E.R.A w mgnieniu oka inkasuje
platynę. Na jednej ze ścieżek możemy usłyszeć pierwszy efekt współpracy z WWO –
Najstaršia vlastnosť (pl. Najstarsza cecha) zawiera zwrotki Polaków
(cztery lata później Rytmus i Ego pojawią się na singlu I tak to osiągnę).
Zmotywowany sukcesem pierwszego LP Kontrafaktu, Rytmus
decyduje się w 2006 roku na założenie własnej wytwórni. Posunięcie to staje się
strzałem w dziesiątkę – Tvoj Tatko
Records (pl. Twój Stary Records)
otwiera Patríkowi drzwi do wielkich pieniędzy. W przeciągu kolejnych lat zarówno
wytwórnia, jak i inne biznesy (m.in. własna linia odzieżowa) zapewnią mu
dostatnie życie i godny pozazdroszczenia majątek. Dwa auta, piękny dom na przedmieściach,
niewyobrażalne dla przeciętnego zjadacza chleba sumy na koncie – Rytmus nigdy
nie ukrywa swojej majętności, chętnie ukazując innym, do czego udało mu się dojść,
idąc ścieżką kariery. Kolejnym przystankiem na rzeczonej drodze jest pierwszy
solowy album długogrający i jednocześnie debiutanckie wydawnictwo wytwórni Tvoj Tatko Records. Mamy rok 2006, a na
konto pół-Roma z Pieszczan zapisujemy kolejną produkcję – Bengoro.
Jeśli ktoś zastanawia się wówczas, czy solowy projekt
Rytmusa jest w stanie przebić pod względem liczby sprzedanych kopii album
Kontrafaktu, to rzeczywistość szybko rozwiewa jego wątpliwości. Bengoro sprzedaje się jak świeże bułeczki
– ponad 15 tys. egzemplarzy dosłownie znika ze sklepowych półek, a na tej w
posiadłości Vrbovskiego ląduje kolejna platyna.
Na płycie wiele jest „cygańskich smaczków”, za które
odpowiedzialny jest w dużej części Igor Kmeťo – młody, utalentowany romski wokalista.
Singiel Kures funk z refrenem po
romsku może posłużyć za przykład współpracy rapera i wokalisty, którzy przy
następnych produkcjach jeszcze niejednokrotnie połączą siły. Kultowym trackiem
staje się Cigánsky sen (pl. Cygański sen) z teledyskiem nakręconym w
Stanach Zjednoczonych. Rytmus mierzy się w nim ze stereotypami dotyczącymi społeczności
romskich, a więc z tematem bardzo trudnym, ale jakże aktualnym na Słowacji.
„Zmierzam
bez respektu po swój cel,/ja jestem ten, który buduje swój cygański sen” [cytat pochodzi z utworu Cigánsky sen z albumu Bengoro. Rok 2006.)
Rok przerwy od Kontrafaktu przynosi Rytmusowi wiele – na
przełomie lat 2006/2007 ma na koncie platynę za solowy projekt, jego założona
niedawno wytwórnia funkcjonuje coraz lepiej, a on sam jest już gwiazdą w swoim
kraju. Tysiące nastolatków i nastolatek gromadzą w swoich pokojach plakaty z
jego podobiznami, na przerwach szkolnych dzieciaki rapują między sobą znane na
pamięć teksty z Bengoro, a społeczność
słowackich Romów ma nowego bohatera. Nic więc dziwnego, że kiedy rapowe trio ogłasza,
iż pracuje nad nowym projektem, cała hip-hopowa Słowacja (ale i sąsiednie
Czechy) czekają już tylko jedno...
Nie będzie wcale przesadą stwierdzenie, że jesień 2007
przynosi na słowackiej scenie muzycznej prawdziwe tornado, po którym nic już
nie będzie takie samo. „Czekało się na to
długo. Czekali na to wszyscy.” – czytamy w artykule prestiżowego czeskiego
portalu HipHopStage.cz. Kontrafakt wraca. Szesnaście nowych tracków od
legendarnej grupy pokazuje, że Rytmus, Ego i DJ Anys są silni jak nigdy. Bozk na rozlúčku (pl. Całus na pożegnanie) to teraz towar
numer 1 w sklepach muzycznych na terenie byłej Czechosłowacji. Ponad dwadzieścia
tysięcy sprzedanych egzemplarzy w samej Słowacji, status platynowej płyty, gościnny
występ Nate Dogga, zachwyt tak słuchaczy, jak i krytyków... Rapowe trio wraca w
stylu, jakiego się od nich oczekuje.
Najnowszy krążek zaskakuje różnorodnością, pomysłowymi
tekstami Rytmusa i Ego oraz soczystymi produkcjami od ścisłej czołówki czesko-słowackich
beatmakerów, m.in. od Anysa i DJ-a Wicha. Tvoj
Tatko Records zgarnia kolejny po Bengoro
sukces a na Słowacji nikt już nie ma wątpliwości, kto dominuje na
tamtejszej rap-scenie.
„Wydaje mi
się, że troszkę dojrzeliśmy. Ale pokora... ta nas omija stale.” – mówi Ego
na końcu pełnego emocji wideoklipu do potężnego ostatniego tracku na płycie. Całus na pożegnanie. Niepokorne trio
zamyka nim cały rozdział swojej twórczości. Pożegnanie
jest nim w istocie, bowiem aż do roku 2013 nie usłyszymy już niczego spod
szyldu Kontrafakt. Podobno trzeba wiedzieć, kiedy zejść ze sceny. Od początków
kariery Vrbovskiego do wydania Bozku na
rozlúčku mija 15 lat. Piętnaście lat metamorfozy z osiedlowego nastolatka w
ikonę słowackiej muzyki. Czy to już czas, aby odejść w świetle jupiterów? Być
może. Ale nie w wypadku kogoś takiego jak Rytmus.
Najlepsze dopiero przed nami...
CDN.
Jeden z lepszych artykułów jakie czytałem na tej stronie, serio! :)
OdpowiedzUsuńHubert
Przyznaję sie bez bicia, że artykuł zmiażdżył. Rytmusa słucham od kilku lat, a KRAL świeci sie na półce :) Ale nie o to chodzi... Słowackiego i czeskiego dopiero sie uczę, więc ogromną radochę sprawiło mi przeczytanie czegoś o Nim w moim ojczystym języku. Bo internetowe tłumacze nie oddają pełni zdania.
OdpowiedzUsuńAle wracając... Historia świetnie przedstawiona ale mam pytanie do Autora. Czy są jakieś plotki dotyczące Rytmusa i jego ewentualnego analfabetyzmu, co wiem, że mu zarzucano?
Pozdrawiam
No cóż, jeśli pod pojęciem alfabety rozumiemy to samo (czyli człowieka niepiśmiennego i pozbawionego umiejętności czytania), to chyba odpowiedź jest jasna. :-) Prawdą jest natomiast, że Vrbovský ukończył jedynie coś na kształt polskiej szkoły zawodowej (zawód kelner/kucharz), bez egzaminu maturalnego. Nie świadczy to wszak z pewnością o jego inteligencji; po prostu zdecydował się porzucić przygodę ze szkołą na rzecz muzyki.
UsuńByć może Twoje pytanie bierze się z faktu, że na albumie Kral natknęłaś/natknąłeś się na numer Nikdy sa nezavďačíš, na którym z początku można usłyszeć: "jou, zdraví vás boss bossov, aka Rytmus, aka Rytmus, aka analfabet". Ale nie brałbym tego na poważnie. :-) Sam na takie zarzuty nie natrafiłem.
Pozdrawiam i życzę wytrwałości w nauce słowackiego i czeskiego. Te języki są warte nauki. :-)
Ten komentarz został usunięty przez autora.
UsuńSuper tekst, super historia, super raper
OdpowiedzUsuń