Polub mnie!

wtorek, 17 grudnia 2013

SLAVRAPS – Na zawsze.



Kiedy przed dwoma tygodniami kończyłem skromną dylogię o losach najsłynniejszego słowackiego rapera Rytmusa, zdałem sobie sprawę z dwóch faktów. Po pierwsze, podejrzewałem, że temat, którym zdecydowałem się wówczas zająć, budzi u polskich słuchaczy pewne zainteresowanie i chętnie przeczytacie co-nieco o dziejach Patríka Vrbovskiego. Po drugie, był przełom listopada i grudnia 2013. Czas na tyle istotny dla Rytmusa i całego Kontrafaktu, że stawianie ostatniej kropki tamtego tekstu po prostu nie mogło być jednocześnie definitywną kropką całej historii. Dlaczego? Z bardzo prostej przyczyny. Kontrafakt powrócił z nową płytą. Wrócił, choć w sumie był tu cały czas. Jest teraz i będzie w przyszłości. Navždy (pl. Na zawsze).






O tym, że pieszczańskie trio jest w tym roku silne jak nigdy, pisałem już przed dwoma tygodniami. Ale po kolei... Historia trzeciego krążka spod znaku KF rozpoczęła się wraz z wypuszczeniem w eter singla Stokujeme vonku (pl. Chillujemy na zewnątrz). Po sześciu latach rozłąki ze składem, dokładnie 14 lipca 2013 Ego, Rytmus i Anys sprezentowali swoim fanom nie lada gratkę. Singiel stał się komercyjnym sukcesem, a zapewnienie o pracach nad wspólnym albumem na wiele nocy spędziło sen z powiek słowackich i czeskich słuchaczy. Stokujeme vonku emanowało bowiem świeżością, nowym, ciekawym brzmieniem i wysoką jakością wokali. Biały mercedes sunący ulicą w teledysku miał w sobie tyle klasy, co rapujący Ego, nie wspominając już o popisach Rytmusa z czterokrotną zmianą flow w swojej zwrotce.



Oczywiście nie wszyscy bez zastrzeżeń przyjęli nowe oblicze Kontrafaktu. Znaleźli się i tacy słuchacze, którzy z desperacką nostalgią przywoływali dwa wcześniejsze krążki i mruczeli, że dziś to już nie to samo. Jednak zdecydowana większość doskonale zrozumiała, iż rok 2013 to nie 2007 i muzyka – podobnie jak wszystko inne – zmienia się, ewoluuje, przechodzi przez różne eksperymenty. Ta większość doceniła najnowsze dziecko pieszczańskich raperów. Po pierwszym tygodniu od wypuszczenia klipu youtube'owski licznik pokazywał osiemset pięćdziesiąt tysięcy wyświetleń. Dziś jest to ponad cztery i pół miliona. Niemało, nieprawdaż?



Nič už nebude ako predtým. (pl. Nic już nie będzie tak jak przedtem)



Początek listopada przyniósł drugi singiel i drugi klip – Odviati vetrom (pl. Odwiani przez wiatr). Wraz z jego opublikowaniem dowiedzieliśmy się, że prace nad płytą wkraczają już w finalną fazę. Mogliśmy też usłyszeć taki Kontrafakt, który powinien zadowolić zarówno tych wspomnianych wcześniej nostalgików, jak i entuzjastów nowego brzmienia. Spokojniejszy, nieco górnolotny kawałek o powrocie do domu, więziach z najbliższymi i tym podobnych sprawach mnie osobiście utwierdził w przekonaniu, że naprawdę jest na co czekać. I tak było.


Dwa tygodnie temu uraczono nas filmikiem ze studia nagrań, na którym Vrbovský a capella ćwiczy swoją zwrotkę, czytając ją ze smartfona (ot, taki symbol nowel epoki). Dało się usłyszeć, że zarówno tekst, jak i sposób jego werbalizacji doszlifowane są należycie. W jednym z wersów padły słowa: musel mi zavolať Primo (pl. musiał do mnie zadzwonić Primo). Nie przesłyszeliśmy się – na najnowszej płycie pojawia się sam DJ Premier.


Potem Rytmus popisał się swoimi umiejętnościami frunięcia po bicie na jednym oddechu, umieszczając w sieci kolejny filmik ze studia:


A teraz dzieje najnowsze. Kilka dni temu ruszyła oficjalna przedsprzedaż trzeciego albumu długogrającego grupy Kontrafakt o tytule Navždy (pl. Na zawsze). Poprzedzono ją wydaniem dwóch singli oraz sprzedażą ciuchów z najnowszym logiem KF i nazwą krążka. Zamówione egzemplarze dojdą/doszły do słuchaczy w Czechach i na Słowacji mniej więcej w momencie, w którym ukaże się ten tekst (przesyłki do krajów EU zapewne dotrą nieco później), dlatego też mogę skupić się jedynie na tym, co już ujrzało światło dzienne. A do chwili obecnej jest tego całkiem sporo, albowiem na oficjalnym kanale wytwórni Tvoj Tatko Records, czyli DONFANTASTICKYPESS, pokazują się regularnie utwory z Navždy z zapewnieniem, że za jakiś czas pojawi się tam ich komplet.



Po przesłuchaniu aktualnie dostępnych kawałków, nie sposób nie odnieść wrażenia, że tak Ego, jak i Rytmus długo pracowali nad tym, aby wszystko brzmiało solidnie. Kombinowanie z flow, mocno dopracowane teksty i ciekawe patenty liryczne godne są podziwu. Znając wcześniejsze produkcje Kontrafaktu nie obawiałem się szczególnie o jakąś wyraźną różnicę poziomów między raperami i nie pomyliłem się. Do plusów należy natomiast zaliczyć ich różnorodność – styl Rytmusa różni się od stylu Ega, a chłopaki bardzo dobrze uzupełniają się na soczystych bitach albumu.






No właśnie – bity. Warstwa muzyczna udostępnionych dotychczas numerów stoi na wysokim poziomie. Odpowiadają za nią Maiky Beatz, Robert Burian i DJ Wich. Jest różnorodnie, ale dobrze. Odviati vetrom i Čistá duša (pl. Czysta dusza) skonstruowane są pod względem melodii zupełnie inaczej niż Stokujeme vonku czy JBMNT, a tak szeroki wachlarz brzmieniowy gwarantuje, że płyta nie będzie nudzić.






Warto też przyjrzeć się ścieżce pt. V mojom svete (pl. W moim świecie), albowiem pojawiają się tam goście – Słowak Separ i Czech Ektor. O twórczości pierwszego Rytmus niejednokrotnie wyrażał się bardzo ciepło w wywiadach, drugiego na czeskiej scenie nie trzeba nikomu przedstawiać. I tutaj również obydwaj radzą sobie przyzwoicie, choć osobiście odniosłem wrażenie, że lokują się kilka małych kroczków w tyle za gospodarzami. Ale cóż się dziwić, ci są przecież silni jak nigdy.



W chwili, kiedy to czytacie, słowaccy i czescy słuchacze powinni już otrzymać swoje egzemplarze Navždy i cieszyć się ich brzmieniem. Po tym, co dotychczas zostało opublikowane, nie mam żadnych wątpliwości, że pieszczańskie trio ani tym razem nie zawiodło i zaoferowało entuzjastom rapu nie lada kąsek. Wydaje się, że po raz kolejny mamy do czynienia z dyskiem wyznaczającym pewne standardy na tamtejszej scenie, a być może nawet w całym naszym regionie Europy. Dlatego też i polskich słuchaczy Navždy powinno zainteresować i przekonać do siebie. Zamówienie płyty do Polski jest, według strony oficjalnego sklepu, możliwe i nie kosztuje kosmicznie dużo, zwłaszcza przy dogadaniu się ze znajomymi i zamówieniu kilku sztuk (za wysyłkę płaci się przecież tylko raz). Ale nie chodzi mi tu o to, żeby robić komukolwiek reklamę, świrować jakikolwiek PR. Najlepszą reklamą i zachętą do zdobycia Navždy niech będzie wszystko to, o czym mieliście dziś okazję przeczytać. Kontrafakt nie potrzebuje chyba innej reklamy.



Tymczasem pozostaje mi życzyć Wam, Drodzy Czytelnicy, Wesołych i Spokojnych Świąt! SlavRaps powróci do Was tuż po nich.



WOJCIECH SUSKI





Brak komentarzy:

Prześlij komentarz