Polub mnie!

środa, 13 listopada 2013

SlavRaps - Fužinsko čil, czyli ciepło znad Adriatyku

Nadszedł listopad. Liście ponownie zniknęły z drzew, noce znowu są coraz zimniejsze, a obchody Święta Niepodległości po raz kolejny wyszły jak wyszły. Jakby nie patrzeć – wchodzimy w smutny okres roku. Zanim jednak spadnie pierwszy śnieg (i myślę tu o śniegu, nie o białym proszku, który ma tendencję do zamieniania się w błoto) wspomagamy się herbatką/drinkiem/grzańcem, zwiększamy moc w kaloryferach, odpalamy pozytywne, lekkie brzmienia w odtwarzaczach. Jakoś to przecież trzeba przetrwać. Załóżmy więc, że właśnie popijasz ulubiony napój, w swojej jaskini masz wystarczająco ciepło i szukasz czegoś miłego dla ucha. Co wybrać? Dziś w SlavRaps proponuję Ci kogoś, kogo już sama ksywka brzmi jakoś tak... ciepło. Przenosimy się do uroczej Słowenii, małego kraju z wielkimi górami, pięknym morzem, gościnnymi ludźmi i sakramencko wysokimi cenami. Przed Wami Zlatko!




Zlatan Čordić – chłopak z lublańskiej dzielnicy Fužine – ma na koncie kilka produkcji, którymi zyskał sobie uznanie na małej, acz różnorodnej słoweńskiej scenie. Kiedy w roku 2010 powstał dokument pt. V letu hip hopa (pl. W roku hip-hopu), który w wyczerpujący sposób omówił i sklasyfikował dokonania tamtejszych raperów, Zlatka uznano w nim za jeden z największych talentów spośród współcześnie aktywnych wykonawców.  Albumem, który spotkał się chyba z największą aprobatą słoweńskich słuchaczy, był Svet je lepši (pl. Świat jest piękniejszy) z 2008 roku. Ten będący kontynuacją wcześniejszego Svet je lep (pl. Świat jest piękny) krążek oferuje nam mieszankę ciepłych, pozytywnych i spokojnych melodii, okraszonych interesującym wokalem rapera z Lublany, z rzadka przeplatanych bardziej refleksyjnymi, numerami typu „smutas” i tylko dwoma typu „agresor”. Jest tu trochę funku, trochę r&b, trochę godnego uwagi żeńskiego śpiewu na featach. I jest też oczywiście dobry rap.
Album dostępny jest do odsłuchania m.in. na platformie Spotify, pod adresem: https://play.spotify.com/album/4F4mUAGo3scwYutjkVG2dE



Początek albumu nie do końca zapowiada to, w jakich klimatach jest on utrzymany. Nim trafimy na w pełni optymistyczny nastrój, musimy przebrnąć przez trzy raczej mało wesołe kawałki. Kiedy jednak dojdziemy do utworu Poznaš ta zvok (pl. Znasz ten dźwięk), Zlatko zaproponuje nam klasyczny upbeat z trąbkami w tle. Słońce, drinki, dziewczyny w bikini, z tym że nie w Kalifornii, a gdzieś na krótkim, ale uroczym słoweńskim wybrzeżu, nad Adriatykiem. Słowiański g-funk? „Fužinsko čil” (pl. fużinski chill-out), jak nazywa to raper pewnie płynący po kipiącej westcoastowymi inspiracjami melodii.



Jeśli jednak wolicie więcej energii i wspomagany elektryczną gitarą saksofon zamiast trąbek – proszę bardzo: kolejna ścieżka zawiera w sobie właśnie te elementy. Za wdzięczną nazwą Ta šit (pl. To gówno) ukrywa się jeden z najbardziej wpadających w ucho bitów na albumie, a Zlatko bardzo poprawnie radzi sobie z nim w refrenie.



Nie sposób nie wspomnieć również o chyba największym hicie (pod względem komercyjnym, rzecz jasna) tego albumu. Zaśpiewanego przez popularną w Słowenii piosenkarkę Ninę Pušlar ckliwego refrenu i traktujących o miłosnych rozterkach zwrotek Čordića odsłuchano blisko 500 tysięcy razy, co jak na dwumilionową populację kraju stanowi naprawdę niezły wynik. Jednak nawet pomimo całkiem przyjemnego głosu wokalistki nie można zaliczyć tego numeru w poczet najbardziej udanych na płycie. Na szczęście jeszcze sporo przed nami...



Ena na ena (pl. Jeden na jeden) to utwór o... sporcie. Zarówno z tekstu, jak i z teledysku dowiadujemy się, że Zlatko i jego kumple to zapaleni koszykarze, a cała dzielnica żyje piłką rzucaną do kosza oraz kopaną do bramki. Tak bit, jak i flow słoweńskiego rapera na tym tracku idealnie wpasowuje się w klimat albumu, a na pochwałę zasługuje wpadający w ucho refren. Przyznam się, że choć słoweńskiego uczę się dopiero od miesiąca i w żaden sposób nie mogę powiedzieć, że go znam, to nieraz zdarzy mi się zanucić następujące linijki:
Ena na ena, dva na dva al pa sam,

špilamo ta basket lahk tud po ceu dan.
Parket, beton, use, tud trava lohk.
Vse kar rabš, hlačke dres žogo pa koš.

(pl. Jeden na jeden, dwóch na dwóch albo sam,
gramy w ten basket spokojnie cały dzień.
Parkiet, beton, wszystko, trawa też okej.
Wszystko, czego potrzebujesz, to spodenki, koszulka, piłka i kosz.)



Ciekawą propozycją jest utwór Mi je žal (pl. Przykro mi), który powstał z wykorzystaniem live bandu i ponownie z gościnnym udziałem piosenkarki (choć tym razem oferującej słuchaczowi dużo więcej, niż w pierwszym przypadku). Tina Marinšek świetnie buduje oryginalną atmosferę tego tracku, a dołączając do tego żywe instrumenty mamy gotowy przepis na ocieplenie niejednego listopadowego wieczoru.

W trzynastym Ta šit 2 Zlatko odchodzi na moment od luźnego brzmienia albumu, by ukazać – z mniej lub bardziej udanie – swoje bardziej agresywnie oblicze, ale już w kolejnym tracku wraca g-funk znad Adriatyku.



Przedostatni utwór Moške kurve (pl. Męskie kurwy) to zaskakujące połączenie upbeatowego podkładu, śpiewanego refrenu i... rozprawiania się z tytułowymi osobnikami, którzy zachowują się w taki czy inny sposób niewłaściwie. „Moške kurve, moške cipe” nawinięte pod ten bit może brzmieć zabawnie, ale ścieżka ta bardzo dobrze komponuje się z innymi trackami Svet je lepši.

Po odsłuchaniu przyjemnego outro pt. Alterap przychodzi czas na podsumowanie i ocenę całego materiału. Svet je lepši nie jest majstersztykiem w swoim gatunku, można na nim znaleźć kilka słabszych numerów i nie każdemu przypadnie on do gustu. Zlatan Čordić zawarł tu jednak kilka utworów, które doskonale sprawdzają się w roli umilania czasu i podtrzymywania dobrego nastroju. To po prostu przyjemny dla ucha zestaw tracków, który – po odjęciu paru niewypałów – jest naprawdę warty sprawdzenia. I jeśli na zewnątrz słupek rtęci nieubłaganie notuje coraz słabsze wyniki na termometrze, to warto sięgnąć po coś, co poprawi nam nastrój. Svet je lepši spełnia to zadanie należycie.


WOJCIECH SUSKI

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz