Nadszedł
listopad. Liście ponownie zniknęły z drzew, noce znowu są coraz zimniejsze, a
obchody Święta Niepodległości po raz kolejny wyszły jak wyszły. Jakby nie
patrzeć – wchodzimy w smutny okres roku. Zanim jednak spadnie pierwszy śnieg (i
myślę tu o śniegu, nie o białym proszku, który ma tendencję do zamieniania się
w błoto) wspomagamy się herbatką/drinkiem/grzańcem, zwiększamy moc w
kaloryferach, odpalamy pozytywne, lekkie brzmienia w odtwarzaczach. Jakoś to przecież
trzeba przetrwać. Załóżmy więc, że właśnie popijasz ulubiony napój, w swojej
jaskini masz wystarczająco ciepło i szukasz czegoś miłego dla ucha. Co wybrać?
Dziś w SlavRaps proponuję Ci kogoś, kogo już sama ksywka brzmi jakoś tak...
ciepło. Przenosimy się do uroczej Słowenii, małego kraju z wielkimi górami, pięknym
morzem, gościnnymi ludźmi i sakramencko wysokimi cenami. Przed Wami Zlatko!
Zlatan Čordić – chłopak z lublańskiej
dzielnicy Fužine – ma na koncie kilka produkcji, którymi zyskał sobie uznanie
na małej, acz różnorodnej słoweńskiej scenie. Kiedy w roku 2010 powstał
dokument pt. V letu hip hopa (pl. W roku hip-hopu), który w wyczerpujący
sposób omówił i sklasyfikował dokonania tamtejszych raperów, Zlatka uznano w
nim za jeden z największych talentów spośród współcześnie aktywnych wykonawców. Albumem, który spotkał się chyba z największą
aprobatą słoweńskich słuchaczy, był Svet
je lepši (pl. Świat jest piękniejszy)
z 2008 roku. Ten będący kontynuacją wcześniejszego Svet je lep (pl. Świat jest
piękny) krążek oferuje nam mieszankę
ciepłych, pozytywnych i spokojnych melodii, okraszonych interesującym wokalem
rapera z Lublany, z rzadka przeplatanych bardziej refleksyjnymi, numerami
typu „smutas” i tylko dwoma typu „agresor”. Jest tu trochę funku, trochę
r&b, trochę godnego uwagi żeńskiego śpiewu na featach. I jest też oczywiście
dobry rap.
Album dostępny jest do odsłuchania
m.in. na platformie Spotify, pod adresem: https://play.spotify.com/album/4F4mUAGo3scwYutjkVG2dE
Początek albumu nie do końca
zapowiada to, w jakich klimatach jest on utrzymany. Nim trafimy na w pełni
optymistyczny nastrój, musimy przebrnąć przez trzy raczej mało wesołe kawałki.
Kiedy jednak dojdziemy do utworu Poznaš
ta zvok (pl. Znasz ten dźwięk),
Zlatko zaproponuje nam klasyczny upbeat z trąbkami w tle. Słońce, drinki, dziewczyny w bikini, z tym że nie w Kalifornii, a gdzieś
na krótkim, ale uroczym słoweńskim wybrzeżu, nad Adriatykiem. Słowiański
g-funk? „Fužinsko čil” (pl. fużinski chill-out), jak nazywa to raper
pewnie płynący po kipiącej westcoastowymi inspiracjami melodii.
Jeśli jednak wolicie więcej
energii i wspomagany elektryczną gitarą saksofon zamiast trąbek – proszę
bardzo: kolejna ścieżka zawiera w sobie właśnie te elementy. Za wdzięczną nazwą
Ta šit (pl. To gówno) ukrywa się jeden z
najbardziej wpadających w ucho bitów na albumie, a Zlatko bardzo poprawnie
radzi sobie z nim w refrenie.
Nie sposób nie wspomnieć również
o chyba największym hicie (pod względem komercyjnym, rzecz jasna) tego albumu.
Zaśpiewanego przez popularną w Słowenii piosenkarkę Ninę Pušlar ckliwego refrenu i traktujących o miłosnych rozterkach
zwrotek Čordića odsłuchano blisko 500 tysięcy razy, co jak na dwumilionową
populację kraju stanowi naprawdę niezły wynik. Jednak nawet pomimo całkiem przyjemnego głosu wokalistki nie można
zaliczyć tego numeru w poczet najbardziej udanych na płycie. Na szczęście
jeszcze sporo przed nami...
Ena na ena (pl. Jeden na jeden) to utwór o... sporcie. Zarówno z tekstu, jak i z
teledysku dowiadujemy się, że Zlatko i jego kumple to zapaleni koszykarze, a cała
dzielnica żyje piłką rzucaną do kosza oraz kopaną do bramki. Tak bit, jak i
flow słoweńskiego rapera na tym tracku idealnie wpasowuje się w klimat albumu,
a na pochwałę zasługuje wpadający w ucho
refren. Przyznam się, że choć słoweńskiego uczę się dopiero od miesiąca i w
żaden sposób nie mogę powiedzieć, że go znam, to nieraz zdarzy mi się zanucić
następujące linijki:
Ena na ena, dva na dva al pa sam,
špilamo ta basket lahk tud po ceu dan.
Parket, beton, use, tud trava lohk.
Vse kar rabš, hlačke dres žogo pa koš.
(pl. Jeden na jeden, dwóch na dwóch albo sam,
gramy w ten basket spokojnie cały dzień.
Parkiet, beton, wszystko, trawa też okej.
Wszystko, czego potrzebujesz, to spodenki, koszulka, piłka i kosz.)
Ciekawą propozycją jest utwór Mi je žal (pl. Przykro mi), który powstał z wykorzystaniem live bandu i ponownie z
gościnnym udziałem piosenkarki (choć tym razem oferującej słuchaczowi dużo więcej,
niż w pierwszym przypadku). Tina Marinšek
świetnie buduje oryginalną atmosferę tego tracku, a dołączając do tego żywe
instrumenty mamy gotowy przepis na ocieplenie niejednego listopadowego
wieczoru.
W trzynastym Ta šit 2 Zlatko odchodzi na moment od luźnego brzmienia albumu, by
ukazać – z mniej lub bardziej udanie – swoje bardziej agresywnie oblicze, ale
już w kolejnym tracku wraca g-funk znad Adriatyku.
Przedostatni utwór Moške kurve (pl. Męskie kurwy) to zaskakujące połączenie upbeatowego podkładu, śpiewanego
refrenu i... rozprawiania się z tytułowymi osobnikami, którzy zachowują się w
taki czy inny sposób niewłaściwie. „Moške kurve, moške cipe” nawinięte pod ten bit może brzmieć
zabawnie, ale ścieżka ta bardzo dobrze
komponuje się z innymi trackami Svet je
lepši.
Po odsłuchaniu przyjemnego outro
pt. Alterap przychodzi czas na
podsumowanie i ocenę całego materiału. Svet je lepši nie jest majstersztykiem w
swoim gatunku, można na nim znaleźć kilka słabszych numerów i nie każdemu
przypadnie on do gustu. Zlatan Čordić zawarł tu jednak kilka utworów, które
doskonale sprawdzają się w roli umilania czasu i podtrzymywania dobrego
nastroju. To po prostu przyjemny dla ucha zestaw tracków, który – po odjęciu
paru niewypałów – jest naprawdę warty sprawdzenia. I jeśli na zewnątrz słupek
rtęci nieubłaganie notuje coraz słabsze wyniki na termometrze, to warto sięgnąć
po coś, co poprawi nam nastrój. Svet je
lepši spełnia to zadanie należycie.
WOJCIECH SUSKI
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz