Polub mnie!

środa, 20 listopada 2013

SlavRaps - CIGÁNSKY SEN, czyli historia pewnego Roma (cz.1)

Ladies and gentlemen, this is the best rapper in Europe – słyszymy w jednym z jego utworów, do którego teledysk obejrzało ponad sześć milionów ludzi. To więcej, niż liczy cała populacja jego ojczystego kraju. Jego twarz, jego głos, jego największe hity zna tam (i nie tylko tam) praktycznie każdy obywatel, który chociaż raz w przeciągu ostatnich pięciu lat włączył radio albo telewizor, bądź przeczytał którykolwiek z tabloidów. Każda jego solowa płyta stała się platyną, ostatnia – nawet trzykrotną. Zarówno na Słowacji, jak i w Czechach, jest idolem dziesiątek tysięcy młodych ludzi, choć sam zarzeka się, że tworzy muzykę dla ludzi po trzydziestce, czyli w jego wieku. Niezwykle bogaty (z czym zresztą lubi się obnosić), wpływowy, arogancki, nieobliczalny i utalentowany. Najlepszy raper Europy? Z pewnością największa rap-gwiazda naszego regionu, ale także człowiek, którego historię można zamknąć w ciekawej, rozbudowanej opowieści, z której ani przez chwilę nie powieje nudą. My, słuchacze rapu w Polsce, znamy go w mniejszym lub większym stopniu prawie wszyscy (udzielał się przecież u WWO, wystąpił też u Soboty...). Poznajmy go jednak bliżej – ladies and gentlemen – this is Rytmus from Slovakia!





Zanim na jego koncie pojawiły się sześciocyfrowe tłumy, single z płyt urosły do rangi kultowych wśród słowackich i czeskich nastolatków, a wszystkie media na Słowacji żyły perypetiami jego związku ze znaną piosenkarką Darą Rolins, Rytmus – a właściwie Patrík Vrbovský – przez kilkanaście lat piął się po szczeblach swojej kariery, by osiągnąć obecny sukces. A początki, jak to początki, rzadko kiedy bywają łatwe, zwłaszcza jeżeli weźmiemy pod uwagę dzieciństwo typowego osiedlowego chłopaka, który – nie licząc talentu – zaczynał od właściwie od zera.

Patrík przychodzi na świat w 1977 roku w miasteczku Kromieryż na Morawach (obecnie w Czechach, wtedy jeszcze w Czechosłowacji). Po ojcu dziedziczy romskie korzenie a wraz z nimi – jak to sam później określi – zamiłowanie do muzyki. Wychowuje się jednak bez taty, dzieciństwo spędzając w Pieszczanach w zachodniej Słowacji. Przez cały okres dorastania pozostaje na bakier ze szkołą – osiąga jedynie średnie wykształcenie z wyuczonym zawodem kelnera. Nigdy nie będzie jednak pracował w tym fachu, choć przez pewien czas zatrudni się jako krupier w lokalnym kasynie.


„Nie mówię, że miałem piękne dzieciństwo, było raczej takie typowe osiedlowe. (...) Mieszkałem w bloku, kręciłem się po osiedlu z chłopakami i żyłem jak ktokolwiek inny.” [cytat pochodzi z wywiadu Rytmus: Som chalan z ulice. Len bohatší, Život, 4/2008]

Lata 90. poza rozwodem Czech i Słowacji przynoszą m.in. zainteresowanie czarną muzyką. Vrbovský stawia swoje pierwsze kroki w hip-hopie nie przy mikrofonie, jako b-boy. Z czasem pasja taneczna ustępuje miejsca składaniu słów – najpierw po angielsku, potem w języku ojczystym. Pod pseudonimem Pa3k Metamorfolord nastoletni chłopak z Pieszczan wkracza w pierwszej połowie lat 90. na długą ścieżkę, która przez następne kilkanaście lat przeprowadzi go przez meandry słowackiego przemysłu muzycznego aż na sam szczyt rankingów popularności w kraju.

Patrík próbuje wówczas swoich sił również jako freestyler. W 1994 roku wygrywa swoją pierwszą poważną bitwę, a w następnych latach regularnie już pojawia się na tego typu imprezach.



W tym okresie zawiązuje się współpraca między nim a innym lokalnym raperem – Davidem – która owocuje projektem Zvuk ulice (pl. Dźwięk ulicy). Vrbovský stopniowo wypracowuje na nim swój unikatowy styl, jednak kooperacja raperów zostaje szybko przerwana przez ich wewnętrzne spory. Do roku 2001 pieszczański emce koncentruje się na samodzielnym szlifowaniu swojego warsztatu artystycznego.

Z początkiem trzeciego tysiąclecia dochodzi do spotkania trzech panów z rozwijającej się dopiero branży hip-hopowej: Vrbovskiego już jako Rytmusa, rapera o pseudonimie Ego oraz DJ-a Anysa. Decydują się oni na połączenie sił i tak rodzi się grupa Déjavu, niedługo potem przemianowana na legendarny Kontrafakt. Talent i ciężka praca tych trzech graczy zostanie za kilka lat przyjęta przez słowackich słuchaczy z najwyższym uznaniem, a cała ekipa na jakiś czas praktycznie zdominuje tamtejszą scenę. Zanim jednak to nastąpi, w roku 2003 chłopaki postawią pierwszą cegiełkę w budowaniu swojego sukcesu.



Maxi-singiel Dáva mi/Dobré veci/Moja rola (pl. Daje mi/Dobre rzeczy/Moja rola) z hukiem wkracza w rapowe środowisko Słowacji, osiągając niemały sukces. Na wideoklipie nakręconym do Dáva mi Rytmus w dredach prezentuje swoje umiejętności beatboxingu, którym również pałał się w latach 90. Utwór ten zauważają dziennikarze ze znanej niemieckiej stacji muzycznej VIVA, co sprawia, że o Kontrafakcie dowiadują się Niemcy, ale także i Polacy (niemiecka VIVA nadaje wtedy również w Polsce). Mocne, często wulgarne i proste, acz nie prostackie linijki z pazurem stają się znakiem rozpoznawczym słowackiego tria. Vrbovský może też świętować osobisty sukces – na prestiżowych mistrzostwach beatboksowych w Austrii zostaje wicemistrzem. Marka Rytmus zaczyna stawać się rozpoznawalna w środowisku hip-hopowym, a to dopiero sam początek wielkiej kariery pół-Roma z Pieszczan...



Słuchaj, nasza liryka nie jest delikatna,/jest ostra, ale za to wierna prawdzie./Nie jesteśmy sami, nie jesteśmy zjebani;/hip-hop silniejszy niż przedtem, to tu napierdala z każdej strony.” [cytat pochodzi z utworu E.R.A. z albumu Kontrafaktu o tym samym tytule. Rok 2004.]

W październiku 2004 na półki sklepowe trafia pierwsze LP Rytmusa, Ego i Anysa – E.R.A. Wydany nakładem Sony BMG album sprzedaje się w ponad dziesięciu tysiącach egzemplarzy, a jego premierze towarzyszy kilka kontrowersji, które jeszcze bardziej rozsławiają Kontrafakt w mediach. Odbierając nagrodę dla najlepszego zespołu muzycznego Music Box Awards 2004, Rytmus i spółka podczas wystąpienia na żywo grają pełen siarczystych przekleństw numer pt. Piču o mne víš (pl. Gówno o mnie wiesz, dosł. Cipę o mnie wiesz), oczywiście w wersji nieocenzurowanej.

„Chłopaki odebrali nagrodę z rąk belgijskiej piosenkarki Hadise a potem zaprezentowali utwór Gówno o mnie wiesz. W tej chwili wstrzymali oddech chyba wszyscy przedstawiciele stacji muzycznej, a według naocznych świadków kilku ludzi nawet opuściło salę.” [cytat pochodzi z artykułu Kontrafakt na Music Box Awards – škandál! z portalu Hip-hop.sk, 01/2005]

Na płycie pojawia się również bonusowy skit, w którym rapowe trio bez litości wyszydza ówczesnych słowackich celebrytów. Kontrafakt przyzwyczaja tym samym środowisko muzyczne do swojej skłonności do wzniecania skandali, a E.R.A w mgnieniu oka inkasuje platynę. Na jednej ze ścieżek możemy usłyszeć pierwszy efekt współpracy z WWO – Najstaršia vlastnosť (pl. Najstarsza cecha) zawiera zwrotki Polaków (cztery lata później Rytmus i Ego pojawią się na singlu I tak to osiągnę).


Zmotywowany sukcesem pierwszego LP Kontrafaktu, Rytmus decyduje się w 2006 roku na założenie własnej wytwórni. Posunięcie to staje się strzałem w dziesiątkę – Tvoj Tatko Records (pl. Twój Stary Records) otwiera Patríkowi drzwi do wielkich pieniędzy. W przeciągu kolejnych lat zarówno wytwórnia, jak i inne biznesy (m.in. własna linia odzieżowa) zapewnią mu dostatnie życie i godny pozazdroszczenia majątek. Dwa auta, piękny dom na przedmieściach, niewyobrażalne dla przeciętnego zjadacza chleba sumy na koncie – Rytmus nigdy nie ukrywa swojej majętności, chętnie ukazując innym, do czego udało mu się dojść, idąc ścieżką kariery. Kolejnym przystankiem na rzeczonej drodze jest pierwszy solowy album długogrający i jednocześnie debiutanckie wydawnictwo wytwórni Tvoj Tatko Records. Mamy rok 2006, a na konto pół-Roma z Pieszczan zapisujemy kolejną produkcję – Bengoro.



Jeśli ktoś zastanawia się wówczas, czy solowy projekt Rytmusa jest w stanie przebić pod względem liczby sprzedanych kopii album Kontrafaktu, to rzeczywistość szybko rozwiewa jego wątpliwości. Bengoro sprzedaje się jak świeże bułeczki – ponad 15 tys. egzemplarzy dosłownie znika ze sklepowych półek, a na tej w posiadłości Vrbovskiego ląduje kolejna platyna.

Na płycie wiele jest „cygańskich smaczków”, za które odpowiedzialny jest w dużej części Igor Kmeťo – młody, utalentowany romski wokalista. Singiel Kures funk z refrenem po romsku może posłużyć za przykład współpracy rapera i wokalisty, którzy przy następnych produkcjach jeszcze niejednokrotnie połączą siły. Kultowym trackiem staje się Cigánsky sen (pl. Cygański sen) z teledyskiem nakręconym w Stanach Zjednoczonych. Rytmus mierzy się w nim ze stereotypami dotyczącymi społeczności romskich, a więc z tematem bardzo trudnym, ale jakże aktualnym na Słowacji.



„Zmierzam bez respektu po swój cel,/ja jestem ten, który buduje swój cygański sen[cytat pochodzi z utworu Cigánsky sen z albumu Bengoro. Rok 2006.)

Rok przerwy od Kontrafaktu przynosi Rytmusowi wiele – na przełomie lat 2006/2007 ma na koncie platynę za solowy projekt, jego założona niedawno wytwórnia funkcjonuje coraz lepiej, a on sam jest już gwiazdą w swoim kraju. Tysiące nastolatków i nastolatek gromadzą w swoich pokojach plakaty z jego podobiznami, na przerwach szkolnych dzieciaki rapują między sobą znane na pamięć teksty z Bengoro, a społeczność słowackich Romów ma nowego bohatera. Nic więc dziwnego, że kiedy rapowe trio ogłasza, iż pracuje nad nowym projektem, cała hip-hopowa Słowacja (ale i sąsiednie Czechy) czekają już tylko jedno...



Nie będzie wcale przesadą stwierdzenie, że jesień 2007 przynosi na słowackiej scenie muzycznej prawdziwe tornado, po którym nic już nie będzie takie samo. „Czekało się na to długo. Czekali na to wszyscy.” – czytamy w artykule prestiżowego czeskiego portalu HipHopStage.cz. Kontrafakt wraca. Szesnaście nowych tracków od legendarnej grupy pokazuje, że Rytmus, Ego i DJ Anys są silni jak nigdy. Bozk na rozlúčku (pl. Całus na pożegnanie) to teraz towar numer 1 w sklepach muzycznych na terenie byłej Czechosłowacji. Ponad dwadzieścia tysięcy sprzedanych egzemplarzy w samej Słowacji, status platynowej płyty, gościnny występ Nate Dogga, zachwyt tak słuchaczy, jak i krytyków... Rapowe trio wraca w stylu, jakiego się od nich oczekuje.



Najnowszy krążek zaskakuje różnorodnością, pomysłowymi tekstami Rytmusa i Ego oraz soczystymi produkcjami od ścisłej czołówki czesko-słowackich beatmakerów, m.in. od Anysa i DJ-a Wicha. Tvoj Tatko Records zgarnia kolejny po Bengoro sukces a na Słowacji nikt już nie ma wątpliwości, kto dominuje na tamtejszej rap-scenie.



„Wydaje mi się, że troszkę dojrzeliśmy. Ale pokora... ta nas omija stale.” – mówi Ego na końcu pełnego emocji wideoklipu do potężnego ostatniego tracku na płycie. Całus na pożegnanie. Niepokorne trio zamyka nim cały rozdział swojej twórczości. Pożegnanie jest nim w istocie, bowiem aż do roku 2013 nie usłyszymy już niczego spod szyldu Kontrafakt. Podobno trzeba wiedzieć, kiedy zejść ze sceny. Od początków kariery Vrbovskiego do wydania Bozku na rozlúčku mija 15 lat. Piętnaście lat metamorfozy z osiedlowego nastolatka w ikonę słowackiej muzyki. Czy to już czas, aby odejść w świetle jupiterów? Być może. Ale nie w wypadku kogoś takiego jak Rytmus.

Najlepsze dopiero przed nami...

CDN.

WOJCIECH SUSKI 

5 komentarzy:

  1. Jeden z lepszych artykułów jakie czytałem na tej stronie, serio! :)

    Hubert

    OdpowiedzUsuń
  2. Przyznaję sie bez bicia, że artykuł zmiażdżył. Rytmusa słucham od kilku lat, a KRAL świeci sie na półce :) Ale nie o to chodzi... Słowackiego i czeskiego dopiero sie uczę, więc ogromną radochę sprawiło mi przeczytanie czegoś o Nim w moim ojczystym języku. Bo internetowe tłumacze nie oddają pełni zdania.
    Ale wracając... Historia świetnie przedstawiona ale mam pytanie do Autora. Czy są jakieś plotki dotyczące Rytmusa i jego ewentualnego analfabetyzmu, co wiem, że mu zarzucano?

    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No cóż, jeśli pod pojęciem alfabety rozumiemy to samo (czyli człowieka niepiśmiennego i pozbawionego umiejętności czytania), to chyba odpowiedź jest jasna. :-) Prawdą jest natomiast, że Vrbovský ukończył jedynie coś na kształt polskiej szkoły zawodowej (zawód kelner/kucharz), bez egzaminu maturalnego. Nie świadczy to wszak z pewnością o jego inteligencji; po prostu zdecydował się porzucić przygodę ze szkołą na rzecz muzyki.
      Być może Twoje pytanie bierze się z faktu, że na albumie Kral natknęłaś/natknąłeś się na numer Nikdy sa nezavďačíš, na którym z początku można usłyszeć: "jou, zdraví vás boss bossov, aka Rytmus, aka Rytmus, aka analfabet". Ale nie brałbym tego na poważnie. :-) Sam na takie zarzuty nie natrafiłem.

      Pozdrawiam i życzę wytrwałości w nauce słowackiego i czeskiego. Te języki są warte nauki. :-)

      Usuń
    2. Ten komentarz został usunięty przez autora.

      Usuń
  3. Super tekst, super historia, super raper

    OdpowiedzUsuń