Polub mnie!

środa, 6 listopada 2013

SlavRAPS - Strapo!

Rapowe podwórko tego małego kraju kojarzy się polskiemu słuchaczowi przede wszystkim z chodzącą maszynką do robienia pieniędzy, której wysokobudżetowe teledyski, nietuzinkowy sposób bycia, a przede wszystkim oryginalny styl w muzyce, gruntują pozycję gwiazdy. Tak, Słowacja to królestwo Rytmusa, samozwańczego the best rapper in Europe. My jednak nie będziemy dzisiaj koncentrować się na jego dokonaniach. Chociaż zdaje się on niejako dominować na rodzimej scenie, nie jest to żadnym powodem, dla którego nie mielibyśmy sprawdzić innych graczy. Słowacy w ostatnich latach wypuszczają coraz bardziej interesujące i zróżnicowane pod wieloma względami albumy. Być może przesadą byłoby pisanie o jakimś wybitnym boomie na rap w tym kraju, ale z pewnością jest dobrze. Dowód? Proszę bardzo przed wami długogrający materiał 23 od pana o pseudonimie Strapo.



Pochodzący z Trnawy Ján Strapec zyskuje po raz pierwszy uznanie słowackiego środowiska nie jako raper, ale freestyleowiec. Największa tutejsza bitwa Artattack Freestyle Battle zostaje przez niego zdominowana dwukrotnie, w latach 2006 i 2007. W tym okresie ukazuje się również jego debiut jako rapera EP o nazwie MC, ktorý vedel priveľa (pl. MC, który wiedział za dużo). Następnego roku Janek również nie próżnuje i kończy pracę nad mixtapeem 50:50, na którym po raz pierwszy słychać efekty współpracy z DJ-em Spinhandzem. Ten człowiek będzie mu towarzyszyć przez kolejne etapy twórczości, pojawi się również na albumie 23. Nim jednak dojdzie do jego powstania w roku 2012, Strapo zdąży rozstać się z freestyleem, wdać się w beef z dawnym współpracownikiem i nabić pierwszy milion wyświetleń na YouTubeie. Ale my przechodzimy do wspominanego roku 2012. Jest 1 czerwca i na półki trafia wyprodukowany w całości przez czeskiego beatmakera Emeresa album o nazwie 23. Odpalamy go!



Łagodny, trochę cukierkowy bit wzbogacony o cytaty z kultowych produkcji czeskiego i słowackiego kina (a także dubbingu czegoś, do czego przebywający w CZ i SK Polacy chyba nigdy się nie przyzwyczają) wprowadza nas w ten materiał. Strapo otwiera swoją szesnastkę do Nádhery (pl. Wspaniałość) energicznie zrymowanymi linijkami, z których łatwo wywnioskować, że mamy do czynienia z raperem o solidnie wypracowanym stylu. Drugą zwrotkę utrzymano w klimatach pierwszej jest pewność siebie, trochę 
przyspieszeń, kombinowania z brzmieniem słów.

Ja nehovorím že mám top flow,

to ty hovoríš že mám top flow,
preto ťa nesklamem a pokým neskapem, 
neklesnem medzi tých kokotov.

(pl. Ja nie mówię, że mam top flow,
to ty mówisz, że mam top flow,
dlatego cię nie zawiodę i dopóki nie wykituję,
nie spadnę między tych kutasów.)

Intro jest w zasadzie takie, jakie powinno być. Nie za długie, energiczne i dające obraz tego, czego możemy oczekiwać po albumie. Drugi numer Raz to już znacznie silniejsza produkcja Emeresa i trochę moralizatorki od Strapa. Flow jest tu bardziej jednostajne, miejscami aż trochę za bardzo. Ot, taki numer o wszystkim i o niczym,  w stylu: ja to już wiem, ale ty słuchaj uważnie, co masz robić”. Parę dobrych rymów nie wystarczy niestety, aby ulokować ten numer na liście faworytów.




Znacznie lepiej prezentuje się trzeci Sám doma a bohatý (pl. Sam w domu i bogaty), okraszony zresztą ciekawym teledyskiem, za który Strapo w tym roku otrzymał wyróżnienie w postaci trzeciego miejsca na prestiżowych nagrodach słowackiego przemysłu muzycznego Slávik. Pomysł na numer o urokach chwili spokoju w domu oraz samolubności zasługuje na pochwałę. Wpadający w ucho refren i całkiem przyjemne flow są mocnymi stronami tego kawałka. Strapo zachęca nas do bycia trochę samolubnymi, bo tylko w ten sposób będziemy szczęśliwi. No cóż, nie polemizuję z takim poglądem.



Kolejny utwór to mój osobisty numer jeden. Spokojny, nieco bardziej ambitny od poprzednich, o bardzo prostej koncepcji wyrażonej już w samym tytule Jak sa mám (pl. Jak się mam). Janek bardzo dobrze pływa po godnej uznania melodii Emeresa, a Marian Jaslovský pierwszy gość na albumie miło przygrywa nam na saksofonie. Połączenie rapu, bitu i partii instrumentalnej powoduje, że słucha się tego kawałka nadzwyczaj przyjemnie. W drugiej zwrotce słyszymy coś takiego:


Asi rok dozadu sme dvaja nabúrali autom
a jeden dobrý človek vtedy zomrel za volantom.
A jeho ženu a deti stretávam pravidelne,
trhá mi to srdce úplne, že neuveriteľne.

(pl. Jakiś rok temu we dwóch rozbiliśmy się autem,
i jeden dobry człowiek wtedy zginął za kółkiem.
A jego kobietę i dzieci spotykam regularnie,
Rozdziera mi to serce totalnie, niewiarygodnie.)

Do tego dochodzi wzmianka o trudnych relacjach rapera z rodzicami. Niby osobiste wyznania w kawałkach nie są niczym niezwykłym, ale mimo wszystko wysłuchanie takich wersów sprawia, że na bardzo prosty refren: Idem. Žijem. A ty? (pl. Idę. Żyję. A ty?), spoglądamy nieco inaczej

Piąty na płycie jest featuring z legendą słowackiej sceny rapowej. Do Pomotanej hlavy (pl. Roztargniona głowa) dograł się Supa z grupy Moja Reč, o której w SlavRaps z pewnością jeszcze wspomnę. Sam numer  opowiada o dzieciństwie Strapa i trudnych perypetiach z rówieśnikami. Słyszymy o szykanowaniu w szkole, o braku kolegów. Ciekawym patentem jest podział ról Supa wciela się tu w gościa, który szykanuje, Strapo jest ofiarą. Refren wyjaśnia nam, że raper i tak życzy swoim dawnym prześladowcom wszystkiego najlepszego w życiu. Szkoda tylko, że bit brzmi trochę zbyt groźnie, pasując bardziej do produkcji ulicznych, niż do 23. I tu mała ciekawostka sceny słowiańskie nie mają takiej tendencji do rozgraniczania trueschoolu i ulicy, jak ma to miejsce w Polsce. Może to i lepiej, bo rap ma być przede wszystkim dobry, a to, w jakim środowisku powstał, jest sprawą drugorzędną.

Nie skupiając się na stosunkowo przeciętnym Vždy som taký bol (pl. Zawsze taki byłem  Janek jest tu kimś w rodzaju pouczającego wszystkich tatuśka), przechodzimy do numeru siedem:



Czeski beatmaker usmażył naprawdę bujający podkład, słowacki raper skonstruował naprawdę bujający refren. I mamy przepis na sukces Nasilu flegma (pl. Flegmatyk na siłę) to optymistyczny, wpadający w ucho utwór, opowiadający generalnie o tym, że Strapo ma gdzieś denerwowanie się na idiotów. Zaraz po nim następuje kolejny pozytywny  track pt. Klameš (pl. Kłamiesz). Tu mamy do czynienia z szybkim, ciekawym wokalem i bardzo porządnym wykorzystaniem brzmienia poszczególnych słów. Pod względem tematu ścieżka ta wyróżnia się na tle pozostałych Strapo wyjaśnia nam, dlaczego kłamiemy i pozbawia nas złudzeń jeśli myślisz, że nie kłamiesz, to kłamiesz przed sobą samym. Słusznie.





Numer dziewięć to jeden z singli, do których powstał klip. Starý pes (pl. Stary pies) to po prostu chwytliwy popis umiejętności rapera na solidnym bicie. Mamy tu kilka ciekawych wersów, m.in. zaczepkę w stronę mainstreamowego Majka Spirita, którego album pt. Nový človek (pl. Nowy człowiek) dorównuje ostatnim materiałom Rytmusa pod względem komercyjnego sukcesu:

Keď ty si nový človek, tak ja som starý pes

a keď začnem štekať tak sa vysereš na celý rep.
Chlastám na prednom bare so svojimi fans
a robím hudbu pre ich hlavy a nie skurvený dance


(pl. Jeśli ty to nowy człowiek, to ja jestem stary pies
i kiedy zacznę szczekać, to się wyjebiesz na cały rap.
Chleję na przednim barze ze swoimi fans
i robię muzykę dla ich głów a nie skurwiały dance)

Po Starym psie przychodzi kolej na utwór z gościnnym udziałem czeskiego zawodnika Ektora. Niestety, trzeba przyznać, że ten uznany wśród czeskich i słowackich słuchaczy raper po prostu zawiódł. Nula (pl. Zero) to w moim odczuciu numer bez polotu. O ile zwrotka Strapa broni się jeszcze jako-tako, to Ektor wypada tu o kilka poziomów gorzej.


Na szczęście jedenastka pozwala nam szybko zapomnieć o poprzedniczce. Emeres uraczył Janka jednym ze swoich najlepszych bitów, a raper wykorzystał to należycie. Daj peňáz! (pl. Daj hajs!) świetnie radzi sobie z tematem pieniędzy i co by było, gdybym je miał”. Z pozoru naiwna i oklepana koncepcja zaskakuje świeżością i pomysłowym podejściem. Do tego dochodzi dobrze zmontowany teledysk z bratysławskimi plenerami. Daj peňáz! można bez wątpliwości ulokować w pierwszej trójce ścieżek Dwudziestki trójki.



Ostatni, dwunasty track wita nas podkładem bliźniaczo podobnym do tego z intra. Również klimat tego kawałka nasuwa wiele skojarzeń z utworem otwierającym. LOADING przez długi czas utrzymywał się na wysokich pozycjach list radiowych (tak, tak Słowacy nie mają problemu z puszczaniem rapu w radiach) i nic w tym dziwnego to solidny, pozytywny numer, mający w sobie dużo energii. Pomysł swoistego upodobnienia outra do intra daje efekt zamkniętej, kompletnej kompozycji. Dwunasty utwór to właściwy moment, żeby zakończyć album. Nie ma po nim niedosytu, ale też nie musimy nerwowo spoglądać na tracklistę i liczyć, ile to nam jeszcze zostało do końca. Numer wyjściowy, podobnie jak wejściowy, jest po prostu taki, jak ma być.

Płytę 23 autorstwa Jána Strapca a.k.a Strapo można sklasyfikować jako solidny, kompletny materiał. Raper bardzo dobrze sprawdził się zarówno w roli moralizatora, jak i gościa o bardzo luźnym podejściu do życia. Nie rymuje za wyjątkiem paru momentów jednostajnie, kombinuje, bawi się językiem. Zaskakuje ciekawymi tekstami, chociaż część z nich, z racji odmienności językowej, czasem ciężko wychwycić (a mój drewniany przekład raczej w tym nie pomoże). Również czeski producent Emeres zaprezentował ciekawy, różnorodny wachlarz podkładów, które należycie komponują się z wokalem Strapa. I choć daje się we znaki kilka niedociągnięć, parę słabszych momentów, to jednak mogę z całą pewnością polecić ten materiał każdemu entuzjaście dobrego rapu. Unikam wystawiania jakichś podsumowujących not w skali od jeden do iluś. Niech więc za ocenę posłuży odpowiedź na pytanie, czy warto sięgać po Dwudziestkę trójkę” więcej niż raz. Ta odpowiedź brzmi: jasne. Warto.

WOJCIECH SUSKI



2 komentarze:

  1. Super pomysł na dział tematyczny. Chyba masz monopol w PL na ten temat. Świetnie się czyta. Ja sam osobiście czekam na analizę rapu w Rosji. Śledzę od 2 lat rynek i się jaram perspektywą czytania o tym w ojczystym języku i w dodatku tekstu fachowego

    OdpowiedzUsuń