''Zespół złożony z prominentów niezależnego rocka dopiero sprawdza, czy jego muzyka zaskoczy. Na swojej stronie Bardzo charakterystyczny wokalista i gitarzysta Kuba Ziołek, śpiewający w hałaśliwym Turnip Farm, gra tu na basie i spotyka się ze swoim kolegą perkusistą Tomkiem Popowskim. Są tu założyciel Hokeia gitarzysta Piotr Bukowski oraz warszawski perkusista i animator sceny kulturalnej Igor Nikiforow. Post rock, math rock, wyluzowana gitarowa melancholia – nie ma mowy o odjazdach w jakieś przeestetyzowane formy. Jest radość z tworzenia muzyki i kontaktu z publicznością'' (culture.pl) Dla Podsłuchalni- Hokei!
Mateusz Grzeszczuk: Skupiacie muzyków m.in. Stara Rzeka, Ed Wood, Jerz Igor, Tien Lai i wielu wielu innych. Jak radzicie sobie w podziale obowiązków, mając na głowie inne projekty muzyczne?
Mateusz Grzeszczuk: Skupiacie muzyków m.in. Stara Rzeka, Ed Wood, Jerz Igor, Tien Lai i wielu wielu innych. Jak radzicie sobie w podziale obowiązków, mając na głowie inne projekty muzyczne?
Piotr Bukowski: Pracujemy blokami. Spotykamy się na intensywne sety prób na trzy cztery dni, które kończą się zazwyczaj dłuższa lub krótszą trasą koncertową.
Wystąpiliście 2 sierpnia na OFF festiwalu w Katowicach. Wrażenia?
Z jednej strony super jest wystąpić na tak szanowanym festiwalu, spotkać się z dobrym odbiorem, mieć konstruktywny feedback, możliwość skonfrontowania się z innymi wykonawcami. Z drugiej strony godzina 17:00 w pełnym Słońcu, to jednak ekstremalne warunki sceniczne, ciężko wykrzesać magię.
Jeżeli szukać cenniejszych informacji o waszym zespole, to trzeba naprawdę się namęczyć! Pytanie standard:) Jak to się stało, że Panowie z Warszawy i Bydgoszczy zaczęli ze sobą grywać? Ba! W sieci jest informacja, że zespół został utworzony raz w 2011, a w innym miejscu -2012.
Ten rok to akurat zwykły chochlik netowy. Hokei powstał z mojej inicjatywy. Poznałem bliżej Kubę i Tomka podczas mojej pracy w teatrze w Bydgoszczy. Znałem ich wcześniej z Ed Wood i spodobała mi się ich ekspresja i pomysły muzyczne. Szybko znaleźliśmy wspólny język i po pierwszym secie prób mieliśmy już część kompozycji. Potem dołączył jeszcze Igor NIkiforow na drugiej perkusji.
Piszecie na swojej stronie, że nazwa grupy wzięła się od ''japońskiej sztuki walki, która polega na pamiętaniu i powtarzaniu, czegoś co było kiedyś, w coś, co trwa teraz''.
Skąd taki pomysł? Dlaczego akurat w pewien sposób ''podpisujecie się'' za tą sztuką/ideologią/myślą?
Na termin hokei trafiliśmy przypadkiem - szukając nazwy wpisywaliśmy rożne sporty, bo w pewnym momencie stwierdziliśmy że nasza muzyka ma bardzo wyraźny wymiar fizyczny, w sensie wykonywania utworów czuliśmy się jak podczas transowego treningu, biegu przez płotki. Hokei to rodzaj treningu Taido, skupiony tylko na formie, bezkontaktowy. Ma formę prezentacji, często podczas zawodów układy są powtarzane synchronicznie przez wielu zawodników. Wygląda to niesamowicie, przypomina pocięty w czasie taniec synchroniczny. Ciekawa jest też historia mistrza taido, Sensei Shukumine, który doskonalił hokei będąc kamikaze podczas drugiej wojny światowej. Była to dla niego forma medytacji, radzenia sobie z nieustannym stresem. Moja fascynacja tym nie ma podłoża w szerszej fascynacji Japonią, znajduje w tym wiele analogii do kondycji współczesnego człowieka. Jest jednym z elementów tworzących coś co nazywamy sobie Hokei.
Mówi się, że żywot ''typowego warszawskiego projektu'' to jakieś trzy miesiące. Po części oderwaliście się od tego ''syndromu''. Jak wygląda/wyglądała praca w zespole, że jednak się udało…?
Projektów może tak. Dla mnie Hokei to przede wszystkim pełnoprawny zespół z ambicjami. Udało się, ponieważ trafiłem na świetnych muzyków, znakomitych przyjaciół i po prostu włożyliśmy w to dużo pracy.
Kim są prywatnie muzycy Hokei? Co warto byłoby zapamiętać z waszych biografii?
Każdy z nas stara się być muzykiem, nie mamy stałych prac. Lubimy dziewczyny, samochody, piwo i pomelo.
Najbliższe plany?
P.B. Trasa na jesień, pażdziernik i listopad po Polsce. Pozatym praca nad nowymi utworami.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz