Czterech młodych panów, którzy wyglądają jak ''żywcem wycieci z epoki lat 70, ubiegłego wieku''. Grupa powstała we Wrocławiu w 2009 roku. Prezentują utwory, które odbiegają formą od tradycyjnych piosenek. Finaliści 5. edycji programu ,,Must Be the Music. Tylko muzyka''. Dla Podsłuchalni- Katedra.
Fryderyk – z tego, co wiem, oprócz tekstów piszesz także poezję. Publikujesz? Zdarza Ci się czytać tę współczesną?
Piszę głównie teksty piosenek, jeśli chodzi o moją twórczość ujętą w ramy wersów. Wiersze piszę rzadko, skupiam się głównie na komponowaniu utworów. Mam natomiast drugą, artystyczną pasję – od szkoły podstawowej regularnie piszę książki. Właśnie kończę pracę nad powieścią Szkatułka, w której łączę ze sobą różne gatunki literackie. Można ją nazwać „symboliczną”, bo nic nie jest w niej powiedziane wprost. Opisuje ona dzieje duszy młodzieńca o imieniu Konrad. Żadnej z moich książek nie próbowałem jeszcze publikować, bo zawsze wydają mi się nieukończone. Dwa teksty moich piosenek (Na celowniku i Nicość) znalazły się natomiast w almanachu „Uliczki wyobraźni” wydanym przez Grupę Literacką Sił Powietrznych w Warszawie, w 2007 roku.Co do poezji współczesnej, nigdy się nią nie zachwyciłem, choć poznałem twórczość niektórych znaczniejszych poetów. Z największą przyjemnością czytam jednak literaturę Romantyzmu i Młodej Polski, poezję Norwida, Tetmajera czy dzieła Słowackiego z okresu mistycznego...
Sukcesy, które dotychczas macie na swoim koncie to...
Przede wszystkim ten, dzięki któremu mogliśmy dotrzeć do słuchaczy w całej Polsce – jesteśmy finalistami 5. edycji programu „Must Be the Music. Tylko muzyka”. Dzięki temu wielu ludzi mogło usłyszeć naszą muzykę, to, jak ją czujemy, jak gra nam w sercach. Mierzymy oczywiście wyżej – chcemy nagrać nasz pierwszy album. Poniekąd mamy już za sobą swój debiut – w 2011 roku nasza piosenka Kim jesteś? znalazła się na składance Minimax PL 6 wydanej przez Program 3 Polskiego Radia, do której wybrał ją legendarny dziennikarz Piotr Kaczkowski. Niedawno wydaliśmy też naszą drugą EP-kę o tytule „Nieukryte”, którą można kupić w Internecie.
Najbardziej charakterystyczną osobą w zespole jest Fryderyk. To On nadaje waszej
grupie charakter?
Naszej grupie charakter nadają wszyscy członkowie – jesteśmy zespołem i każdy ma tu swoją rolę, bez której grupa nie istnieje. Zdaję sobie sprawę, że największą uwagę zazwyczaj poświęca się wokaliście (tutaj jednocześnie gitarzyście), jednak swoje brzmienie Katedra uzyskuje poprzez współpracę wszystkich muzyków. Decyzje w sprawach zespołu podejmujemy wspólnie, wspólnie też opracowujemy aranżacje piosenek. Duża ich część to moje kompozycje, wiele też stworzył Maciek (gitara basowa), swoje utwory mają również Michał (instrumenty klawiszowe) i Paweł (perkusja).
Stawiacie na połączenie żywiołu i tradycji. Skąd dokładnie czerpiecie, jeżeli chodzi o przeszłość? Z kolei żywioł, nie czujecie, że możecie się „wyszumieć” zbyt wcześnie?
Czerpiemy z szeroko pojętej klasyki muzyki rockowej, głównie polskiej. Inspirujemy się artystami z lat 60. i 70., bo w ich muzyce są uczucia – a jest to wartość, która nigdy nie ulega przedawnieniu. Do naszych ulubionych wykonawców należą Czesław Niemen, Breakout, SBB, Trzy Korony, zespół Klan... I wielu innych. Ta muzyka wciąż żyje i wciąż może zaciekawić współczesnego słuchacza. W życiu każdego artysty przychodzi czas na zmiany. W ciągu czterech lat istnienia zespołu przeszliśmy wiele metamorfoz, rozwinęliśmy nasz styl i nasze brzmienie. Nie zamierzamy zawsze grać tak samo, nasze utwory też są na swój sposób różnorodne, nie można więc powiedzieć, że niedługo wyczerpiemy wszystko, co mieliśmy do powiedzenia. Na pewno jednak będziemy dawać z siebie wszystko – kiedy, jeśli nie teraz?
Na pomysł powołania zespołu wpadliście, odwiedzając warszawskie Powązki. Kto pierwszy „nawinął”, narzucił temat?
Maciek, zwany Jimem, jest pomysłodawcą nazwy „Katedra”. Spacerowaliśmy razem po Powązkach podczas wycieczki klasowej i rozmawialiśmy o założeniu zespołu, który grałby muzykę zakorzenioną w klasycznym rocku progresywnym – Pink Floyd, King Crimson. Michał dołączył do nas parę dni potem, Paweł trochę później. Wszyscy znamy się z liceum, a trzech z nas chodziło do jednej klasy.
Wystąpiliście w 2012 roku na Slot Arcie. Jak wspominacie ten czas?
Bardzo miło. To jeden z najbardziej klimatycznych festiwali w Polsce – człowiek może się tam poczuć naprawdę wolny. Nasz koncert został przyjęty entuzjastycznie, choć wielu widzów nigdy wcześniej nas nie słyszało. Mamy nadzieję kiedyś tam powrócić i zagrać tym razem na dużej scenie lub w slotowej katedrze...
Tworzycie w języku polskim. Nie myśleliście o tym, aby nagrać coś anglojęzycznego?
Na razie nie mamy planów wydawania płyt i występowania za granicą. Póki gramy w Polsce, nie widzimy powodu, żeby śpiewać po angielsku, zwłaszcza że nasza muzyka jest głęboko przesiąknięta polskim duchem – wykorzystujemy w piosenkach wiersze polskich poetów i inspirujemy się polskim big-bitem.
Nastroje i oczekiwania przed FAMĄ?
To dla nas zaszczyt, że możemy wystąpić na festiwalu z takimi tradycjami. Chcemy zagrać dobry koncert, to najważniejsze. Mówi się o niepowtarzalnym klimacie FAMY – mamy więc też nadzieję spędzić w Świnoujściu kilka pięknych dni!
Dziękuje za rozmowę!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz