Powiedzieć, ze
scena w USA przeżywa teraz trzęsienie Ziemi, to tak jakby mówić swoim rodzicom
po powrocie z potężnego zalania się, że wypiło się „dwhaaa piffga..”. Cóż takiego się stało, że uśpieni, skupieni
na powiększaniu rozmiaru swoich kont i zaliczaniu tych samych panienek w
najróżniejszych kombinacjach raperzy przypomnieli sobie, że hip-hop to również
rywalizacja i chęć bycia najlepszym? Co było impulsem, który uderzył w nich z
siłą, z jaką uderzyli w marynarzy z Meksyku kibice Ruchu? Otóż był to sympatyczny człowiek na fotografii po lewej stronie.
Wygląda niepozornie
prawda? Też tak sądziłem. No ale co by nie mówić, w rapie ładna buźka za bardzo
się nie liczy (w ogóle się nie liczy dla facetów, no chyba, że tych co na
dźwięk słów „pocałuj mnie w dupę” rumienią się ze wstydu), w rapie liczą się
skille, bezpośredniość i sposób w jaki docierasz do swojego słuchacza. Ten pan
jakiemuś Pitbull’owi czy innemu Flo-Rida’e spod mikrofonu nie wypadł, a sam Dre
mówi o nim jako o swoim kolejnym wielkim odkryciu (po Snoopie, X-Zibicie,
Eminemie, po części 50 i The Game’ie). Samą sylwetką tego sympatycznego
człowieka zajmiemy się przy innej okazji, ale sądzę, że średnio zorientowani
fani rapu już doskonale wiedzą o kim mówię. Scenę poruszył wersami KENDRICK LAMAR , dokładniej rzecz
biorąc na featuringu u Big Sean’a. Chodzi plotka, że po Kendricku nawija
jeszcze jakiś raper, ale nikt nie podjął się zadania sprawdzenia tego donosu.
Osobom nie
szprechającym w języku Trzęśwłócznia zbyt dobrze śpieszę z króciutkim, acz, mam
nadzieję, treściwym wyjaśnieniem co do czego i dlaczego. Chodzi głównie o wersy:
I’m
usually homeboys with the same niggas im rhymin wit
But this is hip hop and them niggas should
know what time it is
And that goes for Jermaine Cole, Big KRIT,
Wale
Pusha T, Meek Mill, A$AP Rocky, Drake
Big Sean, Jay electron', Tyler, Mac Miller
I got love for you all but I'm tryna murder
you niggas
Tryna make sure your core fans never heard of
you niggas
They dont wanna hear not one more noun or verb
from u niggas
Gdzie, Kendrick najpierw tłumaczy, że zazwyczaj jest on
ziomem dla ludzi, z którymi nagrywa, ale to jest HIP HOP, po czym wymienia z
ksywki swoich dobrych znajomych, którym pozjadał kiedyś kawałki (ZAWSZE), bądź
ich po prostu lubi (bo zjadł im jakieś luźne numery). Potem następuje
tłumaczenie, że ma dla nich miłość, ale teraz próbuję ich zamordować, chce być
pewny, że ich najwięksi fani nigdy już o nich nie usłyszą, że nie będą chcieli
usłyszeć już o nich żadnego czasownika czy rzeczownika… BENG. W tej zwrotce
Kendrick również stawia się obok najlepszych MC na scenie (jego, choć i wielu
innych ekspertów też, zdaniem): Eminema, Andre 3000 (to ten od HEEJJJ JAAAAA),
Nasa i Jaya-Z, a reszcie radzi się nie wpier…niczać za bardzo, bo po prostu nie
mają do elity podbicia. BEENG! Jakby tego jeszcze rapowym
głowom było mało, to Kendrick w tej zwrotce tytułuje się królem Nowego Jorku,
który od zawsze uważany jest za swoistą stolicę rapsów. BEEEEEEENG!!! Troszkę tego dużo jak
na jeden raz, przyznacie? No i po wypuszczeniu numeru z tą zwrotką się zaczęło…
Najpierw oczywiście do roboty wzięli się internauci, którzy stworzyli serię
memów dotyczących samego Kendricka oraz reszty graczy w mainstream’ie.
Delikatnie mówiąc, nie zawiedli. Musiałbym tu wrzucić pół Internetu, a na to
nie mamy miejsca, także specjalnie dla Was, wybrałem moje ulubione 3, łapcie
(ja płaczę, oglądając niektóre :D):
Pośmialiśmy się, to
czas na poważne sprawy. Po internautach swój sprzeciw wyrazili raperzy.
Najpierw za pośrednictwem piątego elementu rapsów, czyli portali
społecznościowych, potem klasycznie, na majku. Wielu mniej znanych, którzy
poczuli, że dissem na Lamara, można wyciągnąć te +50 lajków na fejsie, zostanie
zignorowanych, bo jak inaczej tłumaczyć fakt, że autorem jednego jest
nastolatek? O wypisywaniu przez paru nawiedzonych, że poleciał świetnie nawet
nie wspominam. Pomijając płotki, parę bardziej tłustych rybek z Oceanu Rapowego
również poczuło się mniej lub bardziej urażonymi. Lupe Fiasco (2 numery),
B.O.B. czy Juel Ortiz (który nagrał taki numer, że whooooaa) to nie są nic
nieznaczące ksywki w USA. W ogóle, w sieci jest do ściągnięcia mixtape, na
którym są dostępne wszystkie bardziej znaczące dissy w stronę reprezentanta
Compton. Takim osiągnieciem może pochwalić się również legenda rodzimej sceny
Massey, ale nie czuję się godny by pisać o nim swoje wypociny. Także wracając
do meritum i akcji „zdissuj sobie Kendricka Lamara” , to odzew był naprawdę
potężny. W większości wywiadów, jakie zostały udzielone w ciągu ostatnich dni,
musiało paść pytanie o słowa tego pana, wiele osób mniej lub bardziej znanych
publikowało swoje oświadczenia w tej sprawie, niektórzy, jak wspomniany przeze
mnei Lupe Fiasco, pod presją swoich fanów nagrywali dissy, inni siedzieli
cicho, a jeszcze inni czuli się źle, że K-Dot o nich zapomniał. JASNE. Każdy
wie, że byli bardzo szczęśliwi z powodu braku zainteresowania przez tego
potwora. Najlepsze track to według mnie numer od Ortiza, który wgniótł mnie w
fotel, także łapcie do niego link, a resztę już musicie sobie znaleźć sami, co,
uwierzcie mi, nie jest absolutnie trudne:
Generalnie rzecz
biorąc, Kendrick rozruszał scenę i przypomniał wszystkim o tym, że w rapie
liczy się RYWALIZACJA, a nie wzajemne klepanie się po pupkach, szczególnie
kiedy dopiero dążysz na szczyt. A sam zainteresowany doskonale wie, że dotrzeć
tam może i jest miejsca obok najlepszych głodny bardziej niż ktokolwiek inny.
Zrobił płytę roku 2012, niszczy każdy featuring do jakiego jest zaproszony,
nawet do humorystycznego numeru z The Lonely Island poszedł w opór poważnie.
Już w 2010 roku był świadom tego, że jest KIMŚ, choć wtedy rzucanie słów „I am
the Best rapper alive” było mocno na wyrost, to myślę, że teraz znajdzie się
więcej zwolenników tej teorii, choć do ścisłego topu jeszcze troszkę mu
brakuje. Ale to kwestia czasu, mówię wam, wspomnicie moje słowa.
P.S. Chciałbym dodać, że temat artykułu w żadnym stopniu nie
jest inspirowany Popkillerem i faktem, że kilka godzin temu opublikował on
tekst o tej samej tematyce. Ja piszę teksty na poniedziałek, także to zbieg
okoliczności, poza tym nisko bym upadł zabierając komuś pomysły na artykuł.
Wiem, że tłumaczy się tylko winny, ale chciałbym po prostu uciąć wszelkie zbędne
spekulacje czy wnioski.
HUBERT MISZCZUK
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz