Polub mnie!

piątek, 7 czerwca 2013

,,Związałem włosy, zasznurowałem buty i zacząłem iść''- Fismoll

Dzisiejsza zapowiedź będzie wyglądała inaczej. Gość-wyjątkowy. A to dlatego, że nie często zdarza się, żebym całkowicie uzależnił się od konkretnego artysty, mógł słuchać jego utworów w każdym miejscu i o każdym czasie. Nie zobaczycie go w telewizji, unika castingów, nie uczestniczy w konkursach, nie posłuchacie go w rozgłośniach. Debiut na który czekam z niecierpliwością. Uczeń mistrzowskiej Szkoły Talentów w Poznaniu. W swoich utworach blisko mu do Damiana Rice, B. Iver'a czy Olafura Arnaldsa. Dla Podsłuchalni- Fismoll.

Mateusz Grzeszczuk: Wyjaśnij proszę z samego początku skąd płynie w Tobie skandynawska krew?:)

Fismoll: Niecałe trzy lata temu dowiedziałem się, że daleka ma rodzina przyjechała do Polski ze Szwecji i jeden z 'Glensków' odnotowany jest w "urbarzu ziemi śląskich" .  Z tego co pamiętam był to chyba XVII wiek : )

Mateusz Grzeszczuk: Do tego jak wielki autorytet muzyczny ma Nosowska w naszym kraju nie trzeba nikogo przekonywać. Na pewno słyszałeś o jej słowach zachwytu nad Tobą. Kontaktowała się może z Tobą bezpośrednio? Gratulowała prywatnie?

Fismoll: Pamiętam jak wielkim zaskoczeniem było dla mnie przeczytanie słów Pani Kasi. Nie gratulowała prywatnie, kontaktu bezpośredniego z Panią Kasią nie miałem. Ten miły impuls wysłany z Jej głowy do mojej chyba był podaniem sobie dłoni - telepatycznym.



Mateusz Grzeszczuk: Za komentarzem pod Twoim klipem. To, co prawdziwe, najbardziej wartościowe w polskiej muzyce nie leci na co dzień w zetce, RmfFm, Vivie?

Fismoll: Od naprawdę solidnych paru lat nie słucham tego typu rozgłośni jakie wymieniłeś powyżej. Szanuję każdą muzykę, chyba, że jest robiona z nastawieniem ośmieszenia kogoś, czy też rozprzestrzenia sens, a raczej brak sensu bezwartościowości, agresję czy inne, niemiłe i niepotrzebne w życiu zjawiska. Pamiętam gdy pierwszy raz usłyszałem "Vaka" zespołu Sigur Rós.  W moich ubraniach królowała czerń, w słuchawkach krzyczał P.Anselmo z Pantery na zmianę z psychodelicznymi dźwiękami Kalibru44. Pojawiła się "Vaka" i zniszczyła doszczętnie wszystko co wówczas w swojej głowie miałem. 

Trudno było zaakceptować taki dysonans gatunków, ale w żaden sposób nie chciało się zrezygnować z dźwięków mroźnej kapeli. Wszystko czego dotychczas słuchałem poszło w odstawkę. I to był właśnie taki piękny moment w moim życiu, gdzie będąc zbuntowanym głupolem w długich piórach i naszywką "szkoła óczy" na mundurku szkolnym poczułem, że ktoś mnie pogłaskał po duszy najdelikatniej jak się tylko da.  I trudno było nie być wdzięcznym i nie wejść w ten fascynujący świat ciągłego zauważania, szukania i zapamiętywania najczęściej rzeczy małych, ale tworzących fundament najpiękniejszych emocji, chwil i wspomnień. 

Tak naprawdę nieważne jest to, czego słuchałem przed poznaniem powyższej kapeli. Nikt nie mówi przecież, a na pewno nie ja, że teksty członków Kalibru44 czy emocjonalność wokalisty Pantery są mniej wartościowe od 'smętów' Sigur Rós. Chce tylko nawiązać do Twojego pytania, a takie wytłumaczenie chyba ułatwi Ci zrozumienie mnie.  Czasami warto jest gdzieś skoczyć, bezwładnie przechylić się w tył, zamknąć oczy i puścić kierownicę jadąc rowerem tylko po to by zaufać chwili, która często zmienia całe życie. Ja tak zrobiłem. Zaufałem smyczkom grającym na gitarowych strunach, organom, nostalgii wokalu i harmonicznej przestrzeni barw mimo, że wcześniej nie było poranka by wstać i nie zacząć trząść czupryną pod dźwięk przesterowanych i mięsistych pieców Mesa Boogie grających wraz z selektywną stopą w tempie milion do kwadratu. hoho.  Tu nie chodzi o to by teraz buntować się i doprowadzić tandetne radia i kanały muzyczne z telewizora do upadku (tak się zresztą chyba nawet nie da), chodzi bardziej o to by się nie bać w sobie chęci poznania. A jeżeli takowej nie ma, to nie bać się po prostu swojej często nieubogacanej i nierozwijanej wrażliwości.




Mateusz Grzeszczuk: Możesz powiedzieć o sobie, że to, co osiągnąłeś już teraz, zdobyłeś własnymi siłami? Myślałeś o uczestnictwie w castingach, telewizyjnym show?

Fismoll: Jestem z natury człowiekiem bez pieniędzy, często zadłużonym - bo tutaj ma się ochotę na hod-doga będąc w szkole, tu brakuje na prezent dla mamy i tak dalej. Ale zawsze po pewnym czasie pieniądze, rzecz jasna, oddaję : )Piszę o tym bo gdyby nie rodzice i dziadkowie, wiem, że wyjątkowo trudno byłoby mi zacząć to wszystko. To dzięki nim stoi w moim pokoju kilka gitar, świetnej klasy pianino, sprzęt rejestrujący i bardzo miła i cicha jednostka centralna. Ale tak naprawdę nie chodzi przecież o to 9 lat czytania nut, słuchania, ćwiczenia na gitarze, znajomość muzyki klasycznej i obycie przede wszystkim w takowej - na pewno miało wpływ na to, że upewniłem się w tej dziedzinie sztuki i stwierdziłem, że czas zacząć od tego uciekać - do samego siebie.  A gdy zacząłem to uświadomiłem sobie, że to najpiękniejszy czas mojego życia. Poznawanie programów, możliwości obróbki dźwięku, harmonii, współbrzmień, kolorów tego wszystkiego i kształtów - niekończąca się wędrówka. 

Własnymi siłami związałem włosy, zasznurowałem buty i zacząłem iść. Wędruje się zawsze z kimś, nawet jeśli Go nie widać.  A castingi i telewizyjne show - nie potrafię nic co można byłoby zaprezentować w takim programie, a na casting za pewne źle bym się ubrał.



Mateusz Grzeszczuk: Nie pobierałeś nigdy lekcji śpiewu, uczęszczałeś tylko do Szkoły Muzycznej II st. w Poznaniu. To była świadoma decyzja? Byłeś pewny talentu?

Fismoll: Lekcji śpiewu nigdy nie pobierałem. To była świadoma decyzja.  Albo uczyłbym się tego fachu i tracił pierwotność barwy zaczynając śpiewać trochę jak murzyn - zawsze fascynowała mnie ilość ozdobników którą mogli w ciągu kilku sekund z perfekcyjną czystością z siebie wydobyć, albo zwątpiłbym w siebie całkowicie po aluzjach ze strony nauczyciela odnośnie mojego braku umiejętności wokalnych jak to się często w tym środowisku zdarza.





Mateusz Grzeszczuk: Z tego co wiem nagrywałeś utwory hip-hopowe ze swoim przyjacielem. Może pochwalisz się jakimiś kawałkami? Nadal słuchasz rapu?

Fismoll: Może kiedyś będzie taka okazja : ) Tak, nieraz zdarza mi się posłuchać, ale rzadziej niż ostatnio.


Mateusz Grzeszczuk: Tworzysz muzykę przy użyciu różnych przedmiotów. Najdziwniejszy dźwięk, który próbowałeś wydobyć to...?

Fismoll: Są to informacje prawdziwe, aczkolwiek tylko w jednym utworze zostały użyte 'instrumenty' nimi nie będące (pomijając fakt, że wszystko instrumentem jest). Z czasem zaczynam jednak zauważać, że preferuję dźwięk skrzypiec i nie tyle, że staram się odchodzić od 'tych wszystkich dziwnych dziwactw i masł maślanych', ale poznaje te piękne instrumenty coraz to mocniej. Krzesła, słoiki, kamienie (fenomenalnie brzmią gdy są dobrze nagrane) piasek w torebeczce, smoczek pocierany o kauczuk.. do przedszkola wrócę, ale za jakiś czas. : )

Mateusz Grzeszczuk: Słucham Twoich utworów i stwierdziłbym, że Twój głos idealnie nadawałyby się do produkcji filmowych. Gdybyś miał podrzucić swój kawałek do soundtracków jakiegoś filmu, sceny- byłby to film...?


Fismoll: Ostatnia scena z filmu "Perfect Sense".

Mateusz Grzeszczuk: Jak sam wspominałeś, tworzysz głównie na jesień. Więc Fismolla czekają jeszcze długie wakacje?:)

Fismoll:  Pamiętam, że gdzieś o czymś takim wspomniałem, ale stany emocjonalne w człowieku zachodzą tak nagle, że nieraz nie ma siły by zrozumieć pęd zmian. Była mowa o jesieni, a przecież wszystkie pory roku mają w sobie coś pięknego. A co do wakacji - wierzę, że nie spadnę z żadnej góry i nikt nie napadnie na mnie w lesie nocą.  Będą za pewne tak krótkie jak każde od paru lat.
Mateusz Grzeszczuk: Kiedy posłuchałem ''Let's Play Birds'' i przyszło nam teraz ze sobą rozmawiać, nadal jestem w szoku, że jesteś Polskim artystą... Czy nie uważasz, że może postawiłeś poprzeczkę zbyt wysoko, jak sie czujesz kiedy ludzie piszą, że są zdziwieni faktem, że coś takiego na naszym rynku powstało 

Fismoll: To bardzo miło, że jesteś w pozytywnym szoku.

To na pewno komplement i uczucie wyróżnienia dla mnie, ale też w dużym stopniu napawa to patriotycznym smutkiem. Cieszę się jednak, że coraz więcej jest osób z Polski pięknie czyniących i popełniających muzykę. Osób takich, które mają predyspozycję do tego by zawojować na rynku światowym nie używając do tego pięści.

Mateusz Grzeszczuk: Liryczne pytanie.  Jak myślisz, w jakiej sytuacji, w jakim miejscu, (nawet gdybym miał sobie pomarzyć i zamknąć oczy), przysłuchiwanie się Twoim utworom, wprawiłoby mnie w taki stan, który idealnie pasowałby do klimatu Twojej muzyki:)

Fismoll: To wyjątkowo trudne pytanie, naprawdę. 

Może tak. Pojedź do schroniska "Odrodzenie", które mieści się na Przełęczy Karkonoskiej. Weź ze sobą przyjaciela nie tylko od piwa i imprez, ale takiego od rozmów i krzesiwa. Usiądźcie sobie w tamtejszym oknie, puśćcie Kaczmarskiego/Turnaua/Arvo Parta (powinniście około 22:00 jeszcze widzieć łunę nad górą przed wami), pójdźcie spać, obudźcie się i idźcie długie godziny nic nie mówiąc. Wróć do domu, poczuj, że tam Ci było lepiej (nie żeby w domu było mi źle, oczywiście, że nie). Kłóć się z koleżanką ze szkoły/studiów. Szarp się, obrażaj, miej jej dosyć. Wytrzymaj tak kilka lat i chciej Jej oddać serce bo to przecież głupio tak trzymać w dłoniach dwa serca.
A tak naprawdę, to nadal nie wiem jak odpowiedzieć na to pytanie.

Mateusz Grzeszczuk: Arek, zdecydowanie odpowiedziałeś na to pytanie…

Fismoll: (Uśmiech)


14 komentarzy:

  1. łał, tylko tyle po przeczytaniu tego artykułu
    (pozytywne odczucia)

    OdpowiedzUsuń
  2. Świetny wywiad, niesamowicie wrażliwy człowiek. Gra mi w duszy to samo także tym bardziej przyjemnie mi czytać taki wywiad oraz słuchać Jego muzyki. :)

    OdpowiedzUsuń
  3. ... proszę Boga, by uchronił Fismolla od ciemnej strony bycia sławnym artystą ... byłaby to niepowetowana strata... (pozdrawiam Stefania)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. niech pozostanie sobą i zmienia świat ;)

      Usuń
  4. Wspaniały,wrażliwy artysta..takich nam potrzeba !. ;)
    czuje ze zajdzie daleko:)
    Nie boi sie byc sobą..jest taki wiarygodny naturalny..a nie jak inne "gwiazdki" śpiewaja tylko dla kasy ; ]

    OdpowiedzUsuń
  5. Muzyka, z której płyną emocje. To najważniejsze.

    OdpowiedzUsuń
  6. Uśmiecham się na myśl, że któregoś dnia miałam tę przyjemność zarazić się muzyką Fismolla w radiowej Trójce. Czuję się uzależniona i dobrze mi z tym... Dotykasz mojej duszy, F I S M O L L U:)

    OdpowiedzUsuń
  7. Wywiad wspaniały i w dodatku, co dziś dość rzadkie, myśli ubrane w piękne, mądre i składnie po polsku ułożone zdania. Moja refleksja-sama dostałam od twórcy duszę DUR, Kacper MOLL, tak powstaje pełnia tego świata. FISMOLL zachwycił mnie prawdą.
    Przy okazji....nie zgadzam się z opinią, że wszyscy znani z mediów artyści grają i śpiewają tylko dla kasy...Gdyby nie radio, płyty, koncerty nie znalibyśmy wielu, wielu znakomitych artystów, którzy osiągnęli status gwiazdy, czy tego chcieli czy nie...po prostu są wspaniałymi artystami....a ich talent przełożył się też na wymierny efekt w pieniądzu. W tym
    nie ma nic złego.....

    OdpowiedzUsuń
  8. ... zgadza się, bo taka jest kolej rzeczy.

    OdpowiedzUsuń
  9. Łzy w oczach, potężne odczucia... Aż ciężko mi ubrać to wszystko w słowa. Artysta jakiego jeszcze nie było, wielki szacun.

    OdpowiedzUsuń
  10. Najlepszy wywiad jaki kiedykolwiek czytałam, aż płakać się chce z tej wrażliwości.

    OdpowiedzUsuń
  11. Jak dobrze, że tacy wrażliwcy wciąż są wśród nas....

    OdpowiedzUsuń
  12. dobry wywiad, zwłaszcza ostatnie pytanie, rozmówca niezwykle wrażliwy i to mi się bardzo podoba.

    pozdrawiam,
    lazurowaprzestrzen.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  13. Dzięki za ten wywiad. Miałam okazję być na koncercie Fismolla w Krakowie - magia! No i był fis - czyli bis ;)

    OdpowiedzUsuń