Polska raperka, wokalistka i autorka tekstów. Współpracowała m.in. z Pezetem, Łoną, EastWest Rockers czy Rahimem. Wraz z Emilią Trznadel współtworzy projekt EMILYROSE. Dla Podsłuchalni- LILU!
Mateusz Grzeszczuk:Witaj:)
Spójrzmy prawdzie w oczy. Jesteś atrakcyjną kobietą, a tych
rapujących i związanych z kulturą hip-hop, wydaje mi się, że jest jeszcze
mało... Czujesz się więc jak osamotniona Lilka ? Łatwo czy trudno
poruszać się kobiecie w tym środowisku?
Lilu: Nie czuję się
osamotniona bo nie jestem samotna. Nieraz już mówiłam, że poruszanie się w tym
środowisku to nie pływanie w gulaszu tylko spotkania ze znajomymi, z ludźmi
inteligentnymi i życzliwymi, nie wiem, co może być w tym trudnego.
Mateusz Grzeszczuk: Myślisz,
że to środowisko jest za bardzo otwarte na nowych ludzi? I czy rzeczywiście
powinno takim być? Pytam dlatego, bo coraz więcej osób 'ima się rapu' , próbuje
nagrywać (z różnym efektem), a później mamy na scenie muzycznej takiego B.R.O,
South Blunt System czy Pikeja.
Lilu- Mama mówiła
Lilu- Mama mówiła
Lilu: Nie zauważyłam
przychylności środowiska w stosunku do Pikeja, nie wiem co to jest South Blunt
System i niestety nie znam twórczości B.R.O. Może kiedyś urokiem naszej kultury
była jej hermetyczność i bardzo miło wspominam czasy, w których widząc gościa w
szerokich spodniach na ulicy (wtedy zazwyczaj w Lenarach) wiedziałam, że on na
pewno będzie na hip-hopowym koncercie, na którym dwa dni później gram. Fajna
była ta kultura podawana na kasetach z ręki do ręki, kiedy słuchało się
wszystkiego i chodziło na wszystko byle to był rap. Z drugiej strony dzięki tej
otwartości mają szansę wypłynąć na szerokie wody i zdobyć złoto takie produkcje
jak Małpa, Bisz czy W.E.N.A. czyli ludzie, który rapują 'od zawsze', ale
kojarzeni byli jeszcze nie aż tak bardzo dawno (przynajmniej z mojej
perspektywy) z podziemiem. Nadal kręci się to samoistnie, można odnotować
naprawdę nieliczne przypadki raperów, którzy pchają się do komercyjnych mediów
i zazwyczaj nie są to ci lepsi gracze. Zrobił się z tego taki alternatywny show
biznes. Ale nie ma co narzekać. Trzeba korzystać z tego co jest. A gówno zawsze
w rapie było - jest więcej rapu, jest i więcej gówna.
Mateusz Grzeszczuk:Przychylności
nie było, ale zdjęcia z Sokołem, Winim, Bonsonem się pojawiły o ile się nie
mylę….
Lilu: Myślisz, że to
przychylność jest powodem tych zdjęć??
Mateusz Grzeszczuk:Nie nie
myślę, ale głosy krytyki pojawiły się zewsząd. Proste wnioskowanie- ktoś mi się
nie podoba, nie jestem za tym, co ktoś robi w polskim hip-hipowie, więc unikam
nawet zdjęć, które jak widać Piotr Kukulski, wstawił sobie chociażby na
fanpage. Słucham Twojego kawałka ''Słodkich snów'', który sam osobiście
odbieram jako taki krótki apel, otworzyłaś się trochę bardziej niż we wcześniejszych.
''I mówię sobie, słodkich snów,
słodkich snów, słodkich snów, śpij dobrze.''.
To jest tak, że starasz się
chociażby nawet od takich akcji uciekać, stać z boku i robić swoje- zasnąć, czy
... powtarzasz słowa refrenu, ale jest to trochę przeszyte ironią mówiąc, że
jutro znów wyjdzie Słońce.
Lilu - Słodkich Snów (prod. Kazzam)
Lilu - Słodkich Snów (prod. Kazzam)
Lilu: Widać z Pikejem opłaca
się pokazać nawet dla beki. I chyba to jest właśnie ten element showbiznesu
w rapie, z którym się nie utożsamiam. Może dlatego Outro będzie pewnie moją
ostatnią płytą. Słodkich Snów to nie żaden apel. Chociaż ja lubię, kiedy można
kawałek interpretować na różne sposoby. W każdym razie dla mnie to numer o tym,
że codzienność bywa przygnębiająca, ale trzeba dalej robić swoje bo jak
przestaniesz to lepiej na pewno nie będzie. Nie ma w tym żadnej ironii. To
chyba mój jedyny numer, w którym naprawdę nie ma ani grama ironii. A czy stać z
boku, z przodu czy z tyłu - mi to już chyba wszystko jedno, byle na własnych
nogach.
Mateusz Grzeszczuk: Ostatnia
płyta...? Skoro nie muzyka, to czym chciałabyś się zająć w życiu?
Lilu: Od dziesięciu lat mam szczęście mieć
ciekawą pracę, nigdy nie utrzymywałam się z muzyki.
Mateusz Grzeszczuk: Tutaj
gdzieś wyłapałem w sieci informację o Twoim aktorskim wykształceniu. Zamierzasz
pójść w tym kierunku?
Lilu: Skończyłam prywatną szkołę, więc raczej
nie mam szans dostać się gdziekolwiek do teatru nawet na ''trzymacza halabardy''.
Mateusz Grzeszczuk: Nad
Twoją debiutancką płytą w roli producentów pracował: m.in. Snobe, Ikon, Spaso,
Reno, JuniorBwoy. Z kolei C/A to produkcja Olo Mothashipp, klawiszowca
Vavamuffin. W przypadku wielu producentów, praca nad jedną płytą dla artysty
może być lekko utrudniona. Wszystko należy bowiem złączyć w jedną całość,
kawałki mają się dopełniać. w przypadku C/A postawiłaś na jedno brzmienie. Czy
zatem budowanie wizji tego krążka było wspólną pracą, wspólnym pomysłem? Czy
było to rzeczywiście dla Ciebie prostsze? Wygodniejsze?
Lilu: Było to przede wszystkim inne
doświadczenie, nie wiem czy wygodniejsze, nie robi się chyba muzyki dla wygody.
Przede wszystkim „LA” nagrywałam w studio u siebie w domu, a „C/A” w
profesjonalnym studiu Ola – Western Jive. To pierwsze wygodniejsze bo połowę
roboty oddałam komuś w ręce. Z Olem pracowaliśmy razem od samego początku i
prawie każdy utwór był przez nas robiony „na świeżo”. Większość producentów,
która brała udział przy „LA”, byli to producenci hip-hopowi. Wtedy pisałam pod
pętle, bity, które dostałam. Olo jest muzykiem, do komunikacji używaliśmy
innego języka. Czasami przynosiłam mu wymyślone przez siebie funkcje czy
melodie a on coś pod to tworzył. Siedzieliśmy w studio, jednocześnie robiliśmy
aranże, chórki, czasami zdarzało mi się napisać utwór na kolanie. To była
zupełnie inna praca. Fajnie było spróbować i jednej i drugiej. Swoją drogą Olo
to połowa duetu JuniorBwoy. Dzięki temu kawałkowi z LA (Mruczanka) uznałam, że
chciałabym żeby zrobił całą moją następną płytę.
Mateusz Grzeszczuk: W
pewnym wywiadzie wspomniałaś o tym, że inspirowałaś się Edwardem Stachurą.
Chciałbym więc spytać, czy czytasz, czytałaś poezję? Jaka jest według Ciebie
granica pomiędzy rapem, a poetyką?
Lilu: Żadnej. Tak, jak Tuwim spotykał się z
kumplami na freestyle'owe battle tak Bisz pisze wiersze. Zmieniły się tylko
czasy i oprawa. Czytuję poezję, zdarza mi się, miewam takie dni, że wpadam w
wir kartkowania tomików, lubię Stachurę, ubóstwiam Tuwima, bardzo polecam też
wiersze i piosenki Andrzeja Poniedzielskiego. Nadawałby się na rapera.
Mateusz Grzeszczuk: Emilia
jest kilka lat od Ciebie młodsza, jest Twoją fanką i podobno też mocno Ci
kibicuje. Jak wam się współpracowało? Jak nawzajem do siebie dotarłyście?
Lilu: Historię naszego spotkania i podjęcia
współpracy opisywałyśmy już niejednokrotnie i razem, i osobno, natomiast kto
jest czyim kibicem to już inna sprawa bo rzeczywiście dawno dawno temu, za
górami, za lasami Emilia słuchała mojej muzyki, jeszcze zanim zaczęła nagrywać,
ale jak już zaczęła to ja nie mogę przestać słuchać tego co od niej wychodzi.
To jest naprawdę dziewczyna z ogromnym talentem, totalnie wszechstronna - ma
bardzo ciekawy i piękny głos, pisze przerażająco dobre technicznie i pełne
treści teksty i wymyśla bajeczne melodie. Niejednokrotnie patrzyłam na nią z
podziwem. Jesteśmy już od dawna na tym samym wózku i kibicujemy sobie nawzajem.
Czasem ja ten wózek popchnę, czasem ona a czasem wskakujemy i turlamy się
wspólnie z górki.
Mateusz Grzeszczuk: Poszłaś
w kierunku grime i dupstepu. Słuchałaś Radio Pezet? Jak podoba Ci się ta
mieszanka w wykonaniu Pawła Kaplińskiego:) Wszyscy też wiemy, ilu fanów
skrytykowało go za ten krążek..
Lilu: Ja Pezeta szanuję przede wszystkim za to,
że jest jednym z tych artystów, którzy jak wielu innych mógłby robić wciąż
takie same krążki, bazować na swoim standardowym fejmie i i zachowywać
bezpieczny dystans. Ten koleś nigdy tego nie robił, nie pozwolił sobie
przykleić łatki, muzycznie zawsze poszukiwał i eksperymentował. Sympatia do Radia
Pezet to już jest kwestia gustu bo płyta jest dobrze zrobiona i dobrze
napisana. Na produkcje od niego zawsze czekam z zaciekawieniem w
przeciwieństwie do niektórych raperów ze starej gwardii, którzy robią w kółko
to samo i nigdy nie można spodziewać się od nich żadnych niespodzianek.
Mateusz Grzeszczuk: Jeżeli
pojawi się jakaś nowa opcja, pomysł na nagranie z kimś, czegoś...zmienisz
zdanie o zakończeniu swojej przygody z muzyką?
Lilu: Pewnie tak, chyba nie da się totalnie od
tego odciąć. Ja po prostu nie planuję nagrywać więcej płyt i tyle. Ale może
czasem jeszcze komuś coś zamruczę. Jeśli znajdzie się czas i inspiracja...
Ten komentarz został usunięty przez administratora bloga.
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez administratora bloga.
UsuńKocham jej głos...szkoda, że chce skończyć ze śpiewaniem ;(
OdpowiedzUsuńdopiero co poznałam jej piosenki a już odchodzi szkoda :(
OdpowiedzUsuń