Polski wokalista, kompozytor i autor tekstów. Przygodę z muzyką rozpoczął w wieku trzynastu lat w zespole muzycznym. W wieku szesnastu -dostrzeżony przez Sławomira Ciesielskiego. Współpracował między innymi z Leszkiem Możdżerem, Adamem Nowakiem czy Jackiem Bończykiem. Dla Podsłuchalni- Sławek Uniatowski!
Mateusz Grzeszczuk: IV edycja programu Idol. Znajdujesz się w finałowej dziesiątce, wygrywa Maciej Silski, Ty ostatecznie zajmujesz drugie miejsce. Myślisz, że Twoja kariera potoczyłaby się zupełnie inaczej gdyby udało Ci się wygrać program?
Sławek Uniatowski: Kontrakt z Sony Music, wtedy BMG, podpisałem
przed Maćkiem, a wygraną był
właśnie ten kontrakt. Myślę, że nic specjalnie nie
zmieniłoby się gdybym wygrał ten program. Był to fajny
M.G: Jako wizję Twojego wymarzonego duetu, podałeś
dwa nazwiska: Łobaszewska i Jopek? Czy od
tamtego czasu był jakikolwiek kontakt
z Twojej strony, a może w tym momencie chciałbyś zmienić
zdanie?
S. U: Na pewno zaśpiewam duet, jeśli tylko dostanę
taką propozycję od artystów, których podziwiam.
Nie mam ograniczeń. Lubię robić
rzeczy, które mają sens i sprawiają słuchaczom przyjemność.
M.G: Ciekawi mnie idea Jazzowych Poniedziałków. To
Twój autorski pomysł? Kogo zapraszacie do
Warszawy i jaki charakter mają te
koncerty?
S.U: Jazz Monday's jest dla przyjemności. Nie
zarabiam na tym. Wstęp jest wolny i na ludzi czeka wiele atrakcji w postaci
różnych, zdolnych artystów. Otwieram koncert kilkoma utworami charakteryzującymi się jazzowym brzmieniem, później już tylko prowadzę wieczór
i zapowiadam gości.
Stoliki trzeba rezerwować tydzień wcześniej. To miłe, że
zawsze mamy pełną salę. A może zmieniłoby się to gdyby wstęp był płatny...
M.G: Gdybyś miał cofnąć się w przeszłość, byłyby to
lata 60, 70, a
może 80? Oczywiście mówimy o klimatach muzycznych, w których czułbyś się
najlepiej, dodatkowo mógłbyś pójść na koncert ulubionej kapeli. Dlaczego?
S.U: Cofnąłbym się do lat 50-tych. Poznałbym Paula, Johna,
Georga, Ringo i założyłbym The Beatles!
M.G: Bardzo często wspominasz, że fascynuje Cię
twórczość Andrzeja Zauchy. Myślisz, że dobrym
krokiem było posunięcie Kuby
Badacha, który nagrał ''Tribute to Andrzej Zaucha''? Czy ta płyta była
potrzebna, nawet w kontekście pamięci o artyście, o którym mimo wszystko-
pamięta bardzo wielu
fanów, a muzyka jest wciąż żywa?
S.U: To bardzo dobra płyta. Im dłużej jej słucham, tym
bardziej przekonuję się do aranży. Wydaje mi
się, że też kiedyś nagram A. Zauchę
po swojemu. Kiedy zdobyłem główną nagrodę im. Krzysztofa
Komedy Trzcińskiego na
Festiwalu Piosenki i Ballady Filmowej w Toruniu, śpiewałem "Wymyśliłem
Ciebie". Bardzo ciekawa idea festiwalu. Każde wykonanie utworu artysty,
którego się ceni, jest hołdem,
nawet jeśli jest się na karaoke. Czasami jednak
mam dosyć tego typu hołdów...
M.G: Jak trafiłeś do projektu ‘’Poland why not?’’.
Jak udało Ci się nawiązać współpracę?
S.U: Mój kolega, Brian Allan namówił mnie do
współpracy. Brian również jest współtwórcą Jazz
Monday's. Małymi kroczkami
udało się zebrać artystów i nagrać album. Koncertowaliśmy w Indiach,
Tokio... Wielka,
piękna przygoda.
M.G: Dzięki za rozmowę!
S.U: Dzięki, cześć!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz