Polub mnie!

środa, 27 lutego 2013

''Mam jeszcze trochę do udowodnienia''- DISET


Wojtka miałem okazję poznać, kiedy był nominowany do ''Żurawi'' Radia Lublin w kategorii słowo. Za majkiem od wczesnej młodości. W 2011 ukazała się jego pierwsza płyta- High Definition. Obecnie Diset jest ASem Aptaun Records i pracuje nad kolejnymi projektami. Dla Podsłuchalni- DISET!


Mateusz Grzeszczuk: Od jakiegoś czasu jesteś związany z wytwórnią Aptaun Records. Udało Ci się zostać ''Asem''. Nie myślałeś o współpracy z innymi wytwórniami, dlaczego akurat swoje miejsce znalazłeś tutaj?

Diset: Wydaje mi się, że za trochę mam jeszcze do udowodnienia scenie i słuchaczom w podziemiu, żeby myśleć o wytwórniach, a tym bardziej, żeby one zaczęły myśleć o mnie. Tzn. cały czas rozkminiam muzykę w różnych jej aspektach w tym również tym z pogranicza marketingu, zastanawiam się nad działaniami, które mogą mi pomóc i ukierunkować, ale nie przekłada się to na konkretne ruchy z prostego powodu: jestem na półmetku pracy nad płytą, to jest ten czysto muzyczny etap, kiedy ciężko zaprzątać sobie głowę czymś innym. Płyta musi być dopracowana, świetna w moim osobistym odczuciu i to jest priorytet, dopiero po jej wydaniu będzie, mam nadzieję, troche lepiej widać horyzont. A póki co przy tym projekcie pomoże mi Aptaun – to wielka szansa, która świetnie rokuje i nie myślę w tym momencie o innych ludziach, ale też to dopiero pewien przedsionek, początek, poznajemy się. Nie będę ukrywał, że od zawsze, długo przed konkursem AS, to wydawnictwo było moim wymarzonym miejscem, z wielu względów. Ale nie powiedziałbym, że swoje miejsce tam "znalazłem", bo nie miałem jakiegoś ultra dużego wachlarzu możliwości – bardziej to Aptaun znalazł mnie i wyciągnął z naprawdę głębokiego podziemia. Wszystko przed nami.



M.G:  Mówisz o możliwościach i o początkach. Twój początki start to z kolei Inflacja i współpraca z Rasmentalismem. Lubelskie tandemy. Jak według Ciebie ma się aktualnie lubelska scena? Jakieś nowe nadzieje?



D: Wszystko pędzi i może się wydawać, że współpraca z Inflacją to początki, ale nie jest tak do końca, bo to tak naprawdę mniej więcej ten sam etap, jeszcze nie tak odległy, kiedy wychodziła płyta chłopaków i moje "High Definition" czyli 2011 rok. To stosunkowo niedawno, biorąc pod uwagę, że rapuję od 2003 roku. Te projekty jeszcze są świeże, jeszcze gdzieśtam wybrzmiewają. W Lublinie sporo się dzieje, ale jeszcze nikt dobrze nie zaznaczył tego miasta na mapie Polski, może poza Chonabibe i chłopakami z Zarysu. Myślę, że zrobimy to ja i Robak naszymi kolejnymi materiałami. Jest sporo młodych ludzi z potencjałem, ale trzeba im jeszcze szlifu, gra się robi coraz bardziej skurwysyńska i wymagająca. To tak od strony rapowej. Ale trzeba powiedzieć o producentach: Lublin to jest jakieś ultra zagłębie talenciaków w tej dziedzinie. Złote Twarze, Brus, Soulpete, Wojtek Kubica, Brudny Wosk i wielu innych. Z niedalekiego Chełma Nerwus czy Wiktor Dedoen; tu sie dzieją rzeczy, które wzbijają się powoli na poziom światowego brzmienia. Naprawdę.

M.G: Na ‘’High Definition’’ zamieściłeś kawałek ''Autorytety''. Według mnie jeden z najodważniejszych jakie miałem okazje słuchać. Wspominasz bohaterów Powstania Warszawskiego i ofiary Katyńskie. Apelujesz o to, by ktoś zwrócił Ci Twoją Ojczyznę. Krytykujesz ''UBEKów'' z biznesu, komunistów z rządu, feministki, tych co noszą wizerunek Che Guevary. Nie szczędzisz słów także w stronę TVNu, ITI i wielu, wielu innych. Skąd pomysł na taki buntowniczy kawałek. Nie bałeś się jak mogą go odebrać słuchacze Nie miałeś jakiś nieprzyjemnych komentarzy?

D: Pomysł był prosty: zwykłe przelanie aktualnych poglądów na kartkę. Nie zastanawiałem się czy to jest buntownicze czy nie, teraz niektóre poglądy stają się mniej czy bardziej "modne" a inne buntownicze. Jak w tym wierszu Herberta o dwóch nogach, Polska stąpa na lewą i prawą. Tylko, że wielu ludzi którzy się utożsamiają z danymi poglądami nie rozumieją pewnych rzeczy. Podział na lewicę i prawicę w dyskusji społecznej dzisiaj to jakaś śmieszna karykatura. A co do "Autorytetów", nieprzyjemnych komentarzy raczej nie było, przynajmniej w moją stronę, może dlatego, że numer nie jest prawie znany. Jeśli ktoś się nie zgadza chętnie wchodzę w polemikę, wielu ludziom wystarczy po prostu coś zwyczajnie i logicznie wytłumaczyć, bo do tej pory nie mieli okazji pomyśleć samodzielnie. I głównie o to myślenie chodzi, mniejsza już o poglądy.


M.G: A Twoje poglądy muzyczne? ostatnio zauważyłem dużą zajawkę rapem zza oceanu. a kim się inspiruje i kogo mógłby polecić Diset?


D:  Ten rok należy do młodziaków, przede wszystkim: Kendrick Lamar – król, zamyka wszystko, jest po prostu najlepszy pod każdym względem. Ale żeby nie było pusto to wspomnę, że zaczynam się wgryzać w młode MMG: Wale, Meek Mill itp. Coraz bardziej mi to wchodzi, chociaż na początku wydawało mi się, że wszyscy to tacy sami krzykacze. Wszyscy się jarają Rocky'm z ASAPu, ale uważam, że typowi jeszcze sporo brakuje do objawienia, ale jest potencjał, często odpalam. Dla czystej przyjemności słuchania i delektowania się muzyką tak poza "trendami" i śledzeniem sceny dla samego śledzenia odpalam Macklemore'a, Franka Oceana czy Weeknd. Oprócz tego mam zajawke na przemierzenie całej muzycznej podróży rapowej od początku, żeby sobie odświeżyć niektóre rzeczy i podreperować ewentualne braki w wiedzy. Niedawno zacząłem, jestem na etapie drugiej płyty Run DMC. Nie gloryfikuje oldschoolu, ale dla mnie to dalej brzmi świeżo.




M.G: Rozmawialiśmy wcześniej o podziałach. Czasami obserwuję, że wielką popularnością cieszą się beefy i konflikty pomiędzy raperami, producentami. To jest tak, że rap może też dzielić?


D: Jasne, rap to muzyka miejska, a my nie jesteśmy pacyfistami. Konflikty to normalna sprawa, tym bardziej jeśli gra jest warta świeczki i chodzi o szacunek, honor czy nawet hajs. Gorzej jeśli takie beefy są sztuczną, niesmaczną, tanią aferą nakręconą dla wypromowania jakichś małolatów. Ale to raczej rzadkość, polskie beefy, szczególnie te z czasów poprzedniej dekady wspominam jako festiwal mocnych emocji, kozackich linijek, prześcigania się w patentach i udowadniania siły charakteru.



M.G: Muzyka- muzyką, ale powiedz, czy to co zamierzasz robić w życiu to właśnie rap? O ile się nie mylę studiujesz prawo, może sędzia- raper?

D: Nie ma takiej możliwości, mam awersję do wymiaru sprawiedliwości, studiuję prawo ze względu na to, że jak zaczynałem to nie bardzo wiedziałem co chcę robić w życiu, a prawo wydawało mi się dosyć wszechstronną opcją. W sumie nie wiem co mi strzeliło do głowy, nie mam w rodzinie ani jednego prawnika. Ale nawet wtedy patrzyłem na nie bardziej pod kątem tego jak może mi pomóc w muzyce i okazuje się, że wiele można wyciągnąć dla siebie – prawo autorskie i te sprawy. Te studia to też dobra opcja na samorozwój. Materiał jest przejebany, egzaminy są trudne, ale w ciągu semestru jest sporo czasu na inne opcje, nie musze tam siedzieć i żyć tym studenckim życiem, którego nie lubię, X godzin na dobę. Teraz jestem pewien, że chciałbym żyć z muzyki i robię wszystko, żeby mi się to udało. No, może nie wszystko, nigdy nic kosztem sztuki, wiadomo.


M.G: ''Póki tu siedzę nie istnieje żaden problem, jutro rano znów złapię tą samą fobię'' Twoje obawy o kulturę hip-hop? Muzykę?


D: O kulturę się nie boję, polska scena ma się świetnie, są coraz lepsi gracze i coraz lepiej im idzie. Jest trochę niepotrzebnych rzeczy, krzywych akcji i tandety ale to margines, na który nie zwracam uwagi. Boje się o swoją przyszłość, że nie wyjdzie, że skończę z tym sfrustrowany. Ale ciężko pracuję, żeby tak nie było, chcę być najlepszy i wierzę, że się uda.


M.G: Twoja prywatna, tytułowa ''Morfina'' na rzeczywistość, problemy?


D: Zacytuję wspomnianego przed chwilą Kendricka: "fire burning inside my eyes, this the music that saved my life, you're calling it hip-hop, I be calling it hyponotize, trapped my body but freed my mind".



M.G: Skoro tak- zyczę samych sukcesów i do usłyszenia:) Dzięki za rozmowę!


D: Wzajemnie, wszystkie dobrego. Dzięki!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz