Wojtka miałem okazję poznać, kiedy był nominowany do ''Żurawi'' Radia Lublin w kategorii słowo. Za majkiem od wczesnej młodości. W 2011 ukazała się jego pierwsza płyta- High Definition. Obecnie Diset jest ASem Aptaun Records i pracuje nad kolejnymi projektami. Dla Podsłuchalni- DISET!
Mateusz Grzeszczuk: Od jakiegoś czasu
jesteś związany z wytwórnią Aptaun Records. Udało Ci się zostać ''Asem''. Nie
myślałeś o współpracy z innymi wytwórniami, dlaczego akurat swoje miejsce
znalazłeś tutaj?
Diset: Wydaje mi się, że za
trochę mam jeszcze do udowodnienia scenie i słuchaczom w podziemiu, żeby myśleć
o wytwórniach, a tym bardziej, żeby one zaczęły myśleć o mnie. Tzn. cały czas
rozkminiam muzykę w różnych jej aspektach w tym również tym z pogranicza
marketingu, zastanawiam się nad działaniami, które mogą mi pomóc i
ukierunkować, ale nie przekłada się to na konkretne ruchy z prostego powodu:
jestem na półmetku pracy nad płytą, to jest ten czysto muzyczny etap, kiedy
ciężko zaprzątać sobie głowę czymś innym. Płyta musi być dopracowana, świetna w
moim osobistym odczuciu i to jest priorytet, dopiero po jej wydaniu będzie, mam
nadzieję, troche lepiej widać horyzont. A póki co przy tym projekcie pomoże mi
Aptaun – to wielka szansa, która świetnie rokuje i nie myślę w tym momencie o
innych ludziach, ale też to dopiero pewien przedsionek, początek, poznajemy
się. Nie będę ukrywał, że od zawsze, długo przed konkursem AS, to wydawnictwo
było moim wymarzonym miejscem, z wielu względów. Ale nie powiedziałbym, że
swoje miejsce tam "znalazłem", bo nie miałem jakiegoś ultra dużego
wachlarzu możliwości – bardziej to Aptaun znalazł mnie i wyciągnął z naprawdę
głębokiego podziemia. Wszystko przed nami.
M.G: Mówisz o możliwościach i o początkach. Twój początki start to z kolei Inflacja i współpraca z Rasmentalismem. Lubelskie tandemy.
Jak według Ciebie ma się aktualnie lubelska scena? Jakieś nowe nadzieje?
D: Wszystko pędzi i może
się wydawać, że współpraca z Inflacją to początki, ale nie jest tak do końca,
bo to tak naprawdę mniej więcej ten sam etap, jeszcze nie tak odległy, kiedy
wychodziła płyta chłopaków i moje "High Definition" czyli 2011
rok. To stosunkowo niedawno, biorąc pod uwagę, że rapuję od 2003 roku. Te
projekty jeszcze są świeże, jeszcze gdzieśtam wybrzmiewają. W Lublinie sporo
się dzieje, ale jeszcze nikt dobrze nie zaznaczył tego miasta na mapie Polski,
może poza Chonabibe i chłopakami z Zarysu. Myślę, że zrobimy to ja i Robak
naszymi kolejnymi materiałami. Jest sporo młodych ludzi z potencjałem, ale
trzeba im jeszcze szlifu, gra się robi coraz bardziej skurwysyńska i
wymagająca. To tak od strony rapowej. Ale trzeba powiedzieć o producentach:
Lublin to jest jakieś ultra zagłębie talenciaków w tej dziedzinie. Złote
Twarze, Brus, Soulpete, Wojtek Kubica, Brudny Wosk i wielu innych. Z
niedalekiego Chełma Nerwus czy Wiktor Dedoen; tu sie dzieją rzeczy, które
wzbijają się powoli na poziom światowego brzmienia. Naprawdę.
M.G: Na ‘’High
Definition’’ zamieściłeś kawałek ''Autorytety''. Według mnie jeden z
najodważniejszych jakie miałem okazje słuchać. Wspominasz bohaterów Powstania
Warszawskiego i ofiary Katyńskie. Apelujesz o to, by ktoś zwrócił Ci Twoją Ojczyznę.
Krytykujesz ''UBEKów'' z biznesu, komunistów z rządu, feministki, tych co noszą
wizerunek Che Guevary. Nie szczędzisz słów także w stronę TVNu, ITI i wielu,
wielu innych. Skąd pomysł na taki buntowniczy kawałek. Nie bałeś się jak mogą
go odebrać słuchacze Nie miałeś jakiś nieprzyjemnych komentarzy?
D: Pomysł był prosty: zwykłe przelanie aktualnych poglądów na kartkę.
Nie zastanawiałem się czy to jest buntownicze czy nie, teraz niektóre poglądy
stają się mniej czy bardziej "modne" a inne buntownicze. Jak w tym
wierszu Herberta o dwóch nogach, Polska stąpa na lewą i prawą. Tylko, że wielu
ludzi którzy się utożsamiają z danymi poglądami nie rozumieją pewnych rzeczy.
Podział na lewicę i prawicę w dyskusji społecznej dzisiaj to jakaś śmieszna
karykatura. A co do "Autorytetów", nieprzyjemnych komentarzy raczej
nie było, przynajmniej w moją stronę, może dlatego, że numer nie jest prawie
znany. Jeśli ktoś się nie zgadza chętnie wchodzę w polemikę, wielu ludziom
wystarczy po prostu coś zwyczajnie i logicznie wytłumaczyć, bo do tej pory nie
mieli okazji pomyśleć samodzielnie. I głównie o to myślenie chodzi, mniejsza
już o poglądy.
M.G: A Twoje poglądy
muzyczne? ostatnio zauważyłem dużą zajawkę rapem zza oceanu. a kim się
inspiruje i kogo mógłby polecić Diset?
D: Ten rok należy do młodziaków, przede
wszystkim: Kendrick Lamar – król, zamyka wszystko, jest po prostu najlepszy pod
każdym względem. Ale żeby nie było pusto to wspomnę, że zaczynam się wgryzać w
młode MMG: Wale, Meek Mill itp. Coraz bardziej mi to wchodzi, chociaż na
początku wydawało mi się, że wszyscy to tacy sami krzykacze. Wszyscy się jarają
Rocky'm z ASAPu, ale uważam, że typowi jeszcze sporo brakuje do objawienia, ale
jest potencjał, często odpalam. Dla czystej przyjemności słuchania i
delektowania się muzyką tak poza "trendami" i śledzeniem sceny dla
samego śledzenia odpalam Macklemore'a, Franka Oceana czy Weeknd. Oprócz tego
mam zajawke na przemierzenie całej muzycznej podróży rapowej od początku, żeby
sobie odświeżyć niektóre rzeczy i podreperować ewentualne braki w wiedzy.
Niedawno zacząłem, jestem na etapie drugiej płyty Run DMC. Nie gloryfikuje
oldschoolu, ale dla mnie to dalej brzmi świeżo.
M.G: Rozmawialiśmy
wcześniej o podziałach. Czasami obserwuję, że wielką popularnością cieszą się beefy
i konflikty pomiędzy raperami, producentami. To jest tak, że rap może też
dzielić?
D: Jasne, rap to muzyka miejska, a my nie jesteśmy
pacyfistami. Konflikty to normalna sprawa, tym bardziej jeśli gra jest warta
świeczki i chodzi o szacunek, honor czy nawet hajs. Gorzej jeśli takie beefy są
sztuczną, niesmaczną, tanią aferą nakręconą dla wypromowania jakichś małolatów.
Ale to raczej rzadkość, polskie beefy, szczególnie te z czasów poprzedniej
dekady wspominam jako festiwal mocnych emocji, kozackich linijek, prześcigania
się w patentach i udowadniania siły charakteru.
M.G: Muzyka-
muzyką, ale powiedz, czy to co zamierzasz robić w życiu to właśnie rap? O ile
się nie mylę studiujesz prawo, może sędzia- raper?
D: Nie
ma takiej możliwości, mam awersję do wymiaru sprawiedliwości, studiuję prawo ze
względu na to, że jak zaczynałem to nie bardzo wiedziałem co chcę robić w
życiu, a prawo wydawało mi się dosyć wszechstronną opcją. W sumie nie wiem co
mi strzeliło do głowy, nie mam w rodzinie ani jednego prawnika. Ale nawet wtedy
patrzyłem na nie bardziej pod kątem tego jak może mi pomóc w muzyce i okazuje
się, że wiele można wyciągnąć dla siebie – prawo autorskie i te sprawy. Te
studia to też dobra opcja na samorozwój. Materiał jest przejebany, egzaminy są
trudne, ale w ciągu semestru jest sporo czasu na inne opcje, nie musze tam
siedzieć i żyć tym studenckim życiem, którego nie lubię, X godzin na dobę.
Teraz jestem pewien, że chciałbym żyć z muzyki i robię wszystko, żeby mi się to
udało. No, może nie wszystko, nigdy nic kosztem sztuki, wiadomo.
M.G: ''Póki
tu siedzę nie istnieje żaden problem, jutro rano znów złapię tą samą fobię''
Twoje obawy o kulturę hip-hop? Muzykę?
D: O
kulturę się nie boję, polska scena ma się świetnie, są coraz lepsi gracze i
coraz lepiej im idzie. Jest trochę niepotrzebnych rzeczy, krzywych akcji i
tandety ale to margines, na który nie zwracam uwagi. Boje się o swoją
przyszłość, że nie wyjdzie, że skończę z tym sfrustrowany. Ale ciężko pracuję,
żeby tak nie było, chcę być najlepszy i wierzę, że się uda.
M.G: Twoja
prywatna, tytułowa ''Morfina'' na rzeczywistość, problemy?
D: Zacytuję
wspomnianego przed chwilą Kendricka: "fire burning inside my eyes, this
the music that saved my life, you're calling it hip-hop, I be calling it
hyponotize, trapped my body but freed my mind".
M.G: Skoro
tak- zyczę samych sukcesów i do usłyszenia:) Dzięki za rozmowę!
D: Wzajemnie,
wszystkie dobrego. Dzięki!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz