Polub mnie!

wtorek, 10 grudnia 2013

SlavRAPS - Z wizytą za Bugiem







W dobie, w której uwaga większości europejskich mediów skierowana jest właśnie na jej stolicę; kiedy dzieją się tam rzeczy niezwykłe (bo setki tysięcy zdesperowanych obywateli dzielnie walczących o swoje racje do takiego pojęcia się chyba kwalifikuje?); wreszcie w czasie, w której najprawdopodobniej waży się jej przyszłość – los w zasadzie sam nasunął mi ją, jako obiekt dzisiejszych slavrapsowych rozważań. Nasza bliska sąsiadka, do której – kiedy jestem w domu – mam ledwie dwadzieścia kilometrów, a która czasem wydaje się tak odległa, tak egzotyczna, ale i tak ciekawa. A przecież, cytując klasyka, jakie życie taki rap, tak więc i tamtejsza scena warta jest sprawdzenia. Chociaż w naszych wyobrażeniach figuruje niestety najczęściej jako ojczyzna taniego paliwa i spirytusu, siedlisko najzręczniejszych przemytników i eksporter studentów, sprzątaczek oraz tych... mniej szlachetnych zawodów, to tak naprawdę oferuje znacznie więcej – kulturowo, krajobrazowo, historycznie, ale i muzycznie. Zapraszam więc do lektury, moi drodzy. Вітаємо в Україні! (pl. Witamy na Ukrainie!)

Nim przejdziemy do rapu, krótkie i – mam nadzieję – niezanudzające przypomnienie, co w trawie piszczy (albo raczej co piszczy w polach słoneczników, których za Bugiem nie brak). Na wstępie serdecznie proszę o odrzucenie uprzedzeń i stereotypów o ruskich fajach, przemytnikach itd... Ukrainę – kraj nieco większy od naszego – zamieszkuje ok. 45 milionów obywateli, z czego około 78% stanowią Ukraińcy. Ten wschodniosłowiański naród wywodzi się z plemion rusińskich i choć historia jego państwowości jest raczej krótka, to Małorusini lub Małorusowie (jak ich niegdyś nazywano) na przestrzeni wieków zaznaczali swoją obecność m. in. na kartach historii Rzeczypospolitej, będąc jej obywatelami. Przebudzenie narodowe – podobnie jak u wielu innych narodów słowiańskich – pojawiło się u nich w XIX w., kiedy to świadomość obywatelska zaczęła ustępować miejsca narodowej. Nie będziemy jednak na blogu muzycznym brnąć zbyt daleko w skądinąd fascynujące meandry historii tegoż narodu, tak więc powoli kończymy dywagacje ogólne. Ukraińcy są w większości wyznawcami prawosławia bądź grekokatolikami, a ich językiem... No właśnie.

Teraz szybko o jednej bardzo ważnej sprawie, bowiem ciężko rozwodzić się o rapie, bez ustalenia sprawy języka. A ta jest na Ukrainie trochę skomplikowana. Ukraińszczyzna (wcale nie tak podobna do rosyjskiego i raczej niezrozumiała dla Rosjan) dominuje bowiem na zachodzie kraju, uchodzącym za bastion działaczy narodowych i nacjonalistycznych oraz tych, którym bliżej do Europy niż Rosji. Wieloletnia przynależność do ZSRR i swoista rusyfikacyjna polityka językowa, wraz z kilkoma innymi czynnikami, doprowadziły jednak do rozpowszechnienia się języka rosyjskiego na tym terenie. Doszło do takiej sytuacji, że dziś praktycznie każdy ukraińskojęzyczny Ukrainiec jest w jakimś stopniu dwujęzyczny, a około 30% obywateli – głównie na wschodzie i południu – mówi na co dzień po rosyjsku. Nie dziwi więc nikogo fakt, że kiedy Wołodimir ze Lwowa rozmawia z Andriejem z Doniecka po ukraińsku, jego rozmówca odpowiada mu w języku rosyjskim. Na szczęście obydwaj panowie, jak i cała Ukraina, potrafią się w tym galimatiasie odnaleźć, a ostatnio zauważa się wzrost popularności ukraińszczyzny. Jak to się ma do rapu? Ano tak, że część wykonawców posługuje się jednym językiem, a część drugim. I dlatego obydwie mowy zagoszczą dziś w waszych głośnikach.

Przyglądając się ukraińskiej rap-scenie, nie sposób nie odnieść wrażenia, że proporcje ukraińskojęzycznych i rosyjskojęzycznych wykonawców układają się dość nierówno... Liczba wykonawców, wyświetleń utworów na YT czy nawet poziom zrealizowanych teledysków – wszystko przemawia na korzyść raperów posługujących się językiem rosyjskim. Dzieje się tak z kilku powodów, ale najważniejszym z nich jest chyba możliwość zaistnienia na znacznie większym rynku rosyjskim. Warto tu wspomnieć choćby słynnego w Europie Wschodniej Potapa (ukr. Потап) – niegdyś pełnokrwistego rapera, obecnie wykonawcy szeroko pojętej... lekkiej muzyki rozrywkowej. Początki artysty związane były z rapowaniem po ukraińsku, jednak później przerzucił się on na rosyjski. I osiągnął niemały sukces.

Najbardziej znanym ukraińskim zawodnikiem posługującym się językiem Tarasa Szewczenki jest niewątpliwie VovaZiLvova (ukr. Вова Зі Львова), czyli Włodek ze Lwowa. Obecny na scenie od pond dziesięciu lat raper stał się rozpoznawalny w całym kraju m. in. za sprawą własnego programu w telewizji, poświęconego właśnie muzyce. Jego styl, jakość nagrań i wideoklipów plasują go w ścisłej czołówce ukraińskojęzycznego rapu, który – jakby nie patrzeć – pozostaje ciągle trochę w cieniu swojego brata pa-russkij.



Vova bardzo dobrze odnajduje się w luźnych konwencjach, co mieliśmy okazję sprawdzić przed chwilą w utworze Peace Tato, nie jest to jednak jego jedyny rodzaj twórczości. Ciekawie brzmi na przykład kawałek o osiedlu, na jakim wyrastał, choć największą renomę przyniosły mu właśnie te bardziej upbeatowe utwory. Polskich słuchaczy zainteresować może zwłaszcza niewydana zwrotka Włodka w utworze... Fenomenalnie od Jareckiego i DJ-a BRK!

Podczas buszowania w gąszczu cyrylicy na ukraińskich portalach hip-hopowych natknąłem się na jeszcze jednego ukraińskojęzycznego wykonawcę, który trzyma naprawdę solidny poziom. Tulim (ukr. Тулим) to zdecydowanie bardziej szorstka odmiana rapu, ale oldschoolowe brzmienie odsłuchanych przeze mnie numerów i w ogóle zdolności raperów godne są podziwu. Sprawdźcie sami:

Wśród ukraińskich słuchaczy pewną popularnością cieszą się również ekipy takie jak SAMOZAKHIST (ukr. САМОЗАХИСТ) albo DLF Squad, jednak – sądząc choćby po liczbie wyświetleń ich teledysków – ciężko jest im dorównać w rankingach swoim rosyjskojęzycznym kolegom.


A ci oferują nam naprawdę kawał dobrej muzyki. Graczem, na którego chciałbym zwrócić waszą uwagę, jest JarmaK (ros., ukr. ЯрмаК). Ten młody, ledwie 22-letni raper z Boryspola niedaleko Kijowa aktywny jest na scenie dopiero od dwóch lat, a już zdążył stać się jednym z najbardziej rozpoznawalnych ukraińskich raperów. Początkowo publikował na vKontakte, czyli rosyjskim odpowiedniku Facebooka, gdzie szybko zauważono jego talent. Debiutancki utwór obejrzało na YouTube'ie niespełna 6 mln użytkowników, wyświetlenia kolejnych również należy liczyć w milionach. I nic dziwnego – chłopak bowiem naprawdę potrafi płynąć po bicie.



Жара (pl. Upał) to lekki, ale na pewno nie banalny numer o wakacjach. JarmaK pokazuje się z zupełnie innej strony w utworze ЯсЮТуба (pl. JaZJuTuba), w którym bezlitośnie wyśmiewa internetowe gwiazdy jednego z najpopularniejszych portali świata. W początkowej scenie klipu wyraża też dobitnie swój stosunek do tzw. talent-shows...



Last but not least, raper o długoletnim stażu i niemałej renomie, zarówno na Ukrainie, jak i w Rosji. I nie chodzi tu o Potapa, którego wyczyny z wokalistką Nastią Kamienskich z każdym rokiem coraz bardziej wykraczają poza hip-hop. Przed wami Lion (ros. Лион), czyli Sergiej Demianko z Charkowa.

Wykonawca ten ma na koncie trzy albumy, a ostatni – Лучше, чем вчера (pl. Lepiej niż wczoraj) – można za darmo pobrać z jego strony internetowej: http://www.lion.com.ua/ . Płyta odznacza się bardzo dobrymi bitami, z którymi bardzo dobrze komponuje się przyjemny dla ucha wokal Liona.



Warto wspomnieć, że Lion jest laureatem kilku istotnych w Europie Wschodniej nagród muzycznych, m.in. prestiżowego Russian Street Awards telewizji Muz-TV w kategorii odkrycie roku. Co ciekawe, jest także sam sobie producentem – wszystkie melodie na Лучше, чем вчера są właśnie jego autorstwa.



Jako że scena ukraińska jest nam – polskim słuchaczom – praktycznie kompletnie nieznana, powyższe zestawienie raperów jest jedynie pobieżnym omówieniem tych absolutnie podstawowych ksywek. Zaryzykuję stwierdzenie, iż nasi wschodni sąsiedzi robią rap o pewnym własnym, charakterystycznym stylu – to brzmienie niejako różni się od choćby kawałków z Rosji. Ciekawa jest również ta dwujęzyczność sceny i nieproporcjonalna popularność obydwu stron. Mam nadzieję, że ukraińskie rapsy przypadły Wam do gustu i jeszcze nie raz odpalicie Vovę ze Lwowa na YouTube'ie. A może najnowszy Lion ląduję już na Waszym dysku twardym...? Побачимося наступного тижня! (pl. Widzimy się za tydzień!). 

WOJCIECH SUSKI 





1 komentarz:

  1. super pomysl na dzial muzyki. Juz nie moge doczekac sie przeglądu ruskiej sceny, ktora jest o wieeeeele bogatsza i bardziej rozwinieta. Z pewnoscią scisla czolowka europy. I bedzie duzo pracy przy wertowaniu info znowu hehe. ALe jak jest pasja to to samo się tworzy. Piona dla autora

    OdpowiedzUsuń