Halina Mlynkova = Brathanki.
Brathanki = Czerwone Korale. Idę o zakład, że dziewięć na dziesięć osób będzie
miało dokładnie takie skojarzenia. Równie pewny jestem też tego, że mniej więcej
w podobnych proporcjach rozkłada się wiedza na temat tego, że Mlynkova od
dziesięciu lat nie jest związana z żadnym zespołem. Dwa lata temu wokalistka
wydała swój pierwszy solowy longplay "Etnoteka". Teraz powraca z
kolejnym wydawnictwem zatytułowanym "Po drugiej stronie lustra".
Jeszcze przed premierą albumu
na antenie Polskiego Radia Halina stwierdziła, że na polskiej scenie folkowej
jest jedyną kobietą. Jeśli przyjrzeć się stronie bardziej komercyjnej muzyki to
racja jest po jej stronie. Jeśli natomiast zagłębimy się bardziej, to była
wokalistka Brathanków nieco mija się z prawdą. Nie mniej jednak, do szerszej
publiki na pewno szybciej dotrze wieść o nowym krążku pięknej Haliny Mlynkovej
niż o dogorywaniu świetnej grupy Żywiołak. Wyjątkowości drugiemu wydawnictwu
wokalistki miała dodać inspiracja muzyką irlandzką. Rzadko spotykany zabieg i
przyznaje, że mnie zachęcił do zapoznania się z tym, co ma nam do zaoferowania
urodzona w Czechach piosenkarka.
Już pierwsze brzmienia płyty
przenoszą w klimat, który kojarzy mi się z legendarną formacją Clannad. Skąd
pochodzi Clannad? Oczywiście Irlandia. Przypadek? Nie sądzę. Bardzo ciekawym
zabiegiem jest zarówno otwarcie jak i zamknięcie albumu tytułowym utworem
"Po drugiej stronie lustra". Obie wersje oczywiście różnią się od
siebie, ale każda z nich zachwyca bogatą aranżacją i niezwykłą atmosferą
tajemniczości. W mój gust najbardziej trafił świetny klawisz. Po jego dźwiękach
aż chce się słuchać kolejnych kawałków lub wracać do odtwarzania płyty.
Wszystko zależy czy słucham prologu czy epilogu. Kolejnym numerem jest singiel
"Aż do dna'. Tutaj mamy już Irlandię pełną gęba. No jakby nie patrzeć,
jeśli promujemy album inspirowany muzyką irlandzką, to singiel właśnie taki
musi być. Jest wesoło i skocznie. W sam raz do radia.
Bardziej wymagająca dla
słuchacza jest następna zarejestrowana kompozycja. Ballada "Ostatni
raz", czyli zdecydowanie jeden z moich ulubionych utworów na płycie.
Halina udowadnia w nim, że ma to, co powinna mieć dobra piosenkarka - wokal.
Pozornie fakt banalny, a jak w ostatnich czasach trudny do zrozumienia. Numer
cztery, a więc stacja pod nazwą "Karczma Upiorów". Celtycki, baśniowy
i nieco alkoholowy klimat. Karczma to karczma - płyny wyskokowe muszą być.
Po
szaleństwach następna chwila spokoju. "Aniele mój" to błagalne
wołanie o oczyszczenie z grzechu, która nie do końca trafia w mój gust. Przy
pierwszym przesłuchaniu płyty zdziwiłem się, że przez początkowe numery mamy na
zmianę piosenkę wolną, szybką, wolną itd. Jak się okazało chwyt ten stosowany
jest przez cały album. Domyślam się, że takie ułożenie kawałków nie wzięło się
z kosmosu. "Chłopak z naręczem gwiazd" jest kolejną prośbą skierowaną
do bóstw. Tym razem o tytułowego chłopaka. Jeden z nielicznych numerów na
płycie, któremu bliżej do klimatów folku polskiego niż tego z rodem z wysp
brytyjskich. Jakby piosenka znalazła się wydawnictwie Brathanków to raczej nikt
nie byłby zaskoczony.
Następna ballada 'Lorelai'
nieco mnie nudzi i jest to najsłabsza wolna kompozycja na płycie. Tuż po niej
przychodzi kolei na najmniej odpowiadającą mi szybką propozycję. "Choć
masz duży nos" odpycha mnie głupim tekstem, który totalnie nie pasuje do reszty
numerów. Gdybym miał wybierać piosenkę, której nie chciałbym na krążku, to bez
wahania wskazałbym na ten kawałek. Wszelkie negatywne doznania zanikają wraz z
rozpoczęciem doskonałego numeru "Bóg tu zmarł". Dla tej piosenki
warto zapoznać się z nowym wydawnictwem Mlynkovej. Jest tu dosłownie wszystko
to, czego oczekuje od muzyki. Mroczny klimat, niebanalny tekst i świetna
wokalistka. Czego chcieć więcej? Noc i słuchawki na uszy - polecam wszystkim!
Nie mogę też uciec od pewnej dygresji. Jako wieloletni obserwator Konkursu
Piosenki Eurowizji jestem niemal pewny, że "Bóg tu zmarł' poradziłby sobie
w stawce konkursowej. Zapewne jednak, Polska ponownie nie wystartuje w ESC.
Szkoda, bo mielibyśmy świetną kandydatkę...
Końcówka płyty potwierdza, że
Halina Mlynkova jest w znakomitej formie. "Zjawa" i 'Nie pragnij
mnie' to piosenki o zbliżonym klimacie. Może pierwsza jest nieco bardziej
folkowa, ale obie odnoszą się do kwestii miłości i zazdrości. Jak pisałem już
we wcześniejszych recenzjach nie są to moje ulubione tematy w muzyce. Jednakże
mamy tu do czynienia z odmianą(dużo bardziej ambitną) popu. W tej sytuacji
trzeba odstawić swoje uprzedzenia na bok i należy obiektywnie ocenić to, co
serwuje wokalistka. Pomiędzy w/w piosenkami umieszczony jest jeszcze utwór
"Deszcz". Dowodzi on, że na płycie wolne i klimatyczne piosenki
wypadają zdecydowanie lepiej. Na koniec pojawia się wisienka na torcie, czyli
wspomniany na początku epilog "Po drugiej stronie lustra".
Pierwsze solowe wydawnictwo
Mlynkovej nie oczarowało mnie. Owszem, znalazłem tam kilka numerów, do których
chętnie wracam, ale cała "Etnoteka" nie powaliła. Teraz Halina
postawiła mnie pod ścianą. Dała mi tak mocne argumenty, że musiałem się im
poddać. Dużo eksperymentowania, nowatorskich połączeń, ale najważniejszy jest
inny fakt. Nowy longplay piosenkarski jest świeżym powiewem wśród polskich
premier płytowych. Warto jeszcze podkreślić, że na pewno nie jest to album, który
należy do najłatwiejszych w odbiorze. Pomimo tego, że częściowo wszystko wydaje
się miłe i przyjemne to w niektórych momentach warto się wsłuchać i zagłębić. W
ciągu dnia polecam utwory szybkie, wieczorem natomiast słuchaweczki i ballady.
Tak najłatwiej poczuć klimat.
Halina udowodniła, że nie stoi
w miejscu. Widzieliśmy już ją w wydaniu folku polskiego, orientalnego,
bałkańskiego i teraz przyszłą kolei na Irlandię. Warto śledzić kolejne
poczynania wokalistki. Z całą stanowczością polecam "Po drugiej stronie lustra".
Mam taką cichą nadzieje, że po jego odsłuchania zmniejszy się odsetek osób,
które kojarzyć będą Mlynkovą z dziewczyną od czerwonych korali. Pani Halina
naprawdę na to zapracowała!
Halina Mlynkova - Po Drugiej Stronie Lustra
Rok wydania: 2013
Gatunek: Etno-folk,
pop
Ocena: 8/10
ta płyta to perełka, jest od a do z genialna :)
OdpowiedzUsuńtakich wokalistek nam potrzeba, które niei da na łatwiznę, tylko odkrywają cos nowego, jej nie potrzebne jest lansowanie sie na salonach, ona ma duzo bogatsza oferte do zaoferowanie,
OdpowiedzUsuńświetny gatunek muzyki, taki skoczny , inny, bardzo dobry :))