Polub mnie!

poniedziałek, 15 lipca 2013

Rap Przegląd: Inny rap bo koszerny

Na swój pierwszy, poważny tekst wybrałem rapera, którego odkryłem już jakiś czas temu, ale wciąż nie jest dość dobrze znany na świecie, choć jeśli weźmiemy pod uwagę, Facebooka i jego aktywność tam, wypełnione sale koncertowe i oddanych fanów i grubo ponad milion wyświetleń jego klipów, to możemy dojść do wniosku, że każdy by chciał mieć „tak mały i nieproporcjonalny do jakości robionej muzyki” fejm. Przynajmniej jeśli mówimy o USA, bo w tam jego EPka „All American EP” miała nawet zaszczyt załapać się na pierwsze miejsce wśród najczęściej kupowanych albumów hiphopowych na iTunes. Europa jeszcze tak dobrze go nie poznała, choć kilka koncertów zdążył już na naszym kontynencie zagrać, a i w tym roku będzie grać. Najbliżej Polski będzie w Berlinie. 



W międzyczasie, w Internecie zamieścił listę do wypełnienia przez osoby, które kupiły wspomnianą EPkę i dzwonił do nich osobiście, żeby podziękować im za kupienie jego albumu i wspieranie jego skromnej osoby. Nie było żadnej weryfikacji o prawdziwości tych danych, jedynie prośba o bycie uczciwym w tej kwestii. A czy Twój ulubiony raper zadzwonił już do Ciebie w ramach podziękowania za regularny fapping do jego tragicznych featuringów? …. Tak sądziłem. A który użył mitycznego ostatnio, HASZTAGU, w TYTULE kawałka? No właśnie… Nie przedłużając -Panie i Panowie, przed wami HOODIE ALLEN! 25 letni raper żydowskiego pochodzenia (TAK ANTYSEMICI, TO JEST NAJPRAWDZIWSZY AMERYKAŃSKI ŻYD!!!), działa prężnie na scenie już od ładnych paru lat, a w jego dorobku znajdują się:  jeden longplay „Bagles and Beats” z 2009 roku, EPka, o której pisałem powyżej z 2012 roku oraz 4 mixtape’y: „Making Waves” z 2008, „Pep Rally” z 2009, „Leap Year” z 2011 oraz „Crew Cuts” z roku Pańskiego 2013. Nie chcę bawić się tutaj w opowiadanie biografii Hudiego (PRZYPOMINAM JEDNAK NAJWAŻNIEJSZY FAKT- TO ŻYD!!!), czy opisywać jego wszystkie albumy pokrótce, gdyż będzie to tak przydatne jak prezerwatywa dla Cyganów, dlatego opiszę jego najlepszy, moim zdaniem, projekt -  mixtape „Leap Year”.


Z czym się spożywa ten pejsaty rap,  od znienawidzonych i wciąż wymagających od nas wizy, Amerykańców? Otóż proszę Państwa, to danie je się z ogromnym uśmiechem na gębie, mniej więcej podobnym do tego, kiedy wychodzimy ze sklepu i nagle orientujemy się, że pani kasjerka w Tesco wydała nam o 50 groszy więcej. Innymi słowy – wygrywamy życie moi drodzy, wygrywamy życie i to na pełnym gazie (cenzura, wstawcie sobie właściwą wersję). Rap Hoodiego w odbiorze do najtrudniejszych nie należy, także wszyscy oczekujący od rapu zmiany ich życia na lepsze/gorsze powinni wrócić do katowania starego The Black Eyed Peas (tak lamusy, dokładnie tak, oni kiedyś robili dobry i klasyczny rap, ale większość i tak zna pewnie ich „bengery” z RMFu, szkoda mi was), a Ci drudzy do słuchania NWA czy KRS-One’a i ich dość drastycznego stosunku do organów ścigania (wersja dla oldschoolowców), lub do słuchania o kolejnej wariacji na temat seksu u Lil Wayne’a. A te 3 osoby, które wciąż to czytają (pozdrawiam Cię Mamo!) mam nadzieję, że się nie zawiodą. Hoodie ciężkiego życia nie miał, zresztą jest biały, a to automatycznie zmniejsza szansę na bycie gangsta raperem, także zajął się robieniem rapu… Przyjemnego w słuchaniu. Tak, nie mylą was wasze oczy, masturbacja nie niszczy wam wciąż wzroku, on naprawdę robi rap o przyjemnych rzeczach, a do tego nie robi tego w wulgarnych sposób! Zapytacie mnie więc – po co słuchać czegoś takiego? Sam w sumie bym nie wiedział, zanim zacząłem słuchać „Leap Year”. Znajdziemy tu głównie kawałki o imprezach, o wyrywaniu lasek w wersji smutnej i wesołej i tym podobnych, ale znajdzie się tu również na przykład track, w którym Hoodie niesamowicie żałuje, że nie ma z nikim żadnego beef’u bo przecież ma te najlepsze pancze zapisane w zeszycie i tylko czeka na to żeby je w kogoś wycelować… Chociaż pewnie z wejścia ta osoba stałaby się antysemitą. Ale po jaką cholerę ja to tłumaczę, jak 90% z was pewnie nie słucha linijek i buja głową do bitu, Ci bardziej „edwensd end konfident” spróbują może nawet zaśpiewać z nim refren, o ile rozróżnią jego słowa, czego im oczywiście serdecznie życzę, a znakomita większość stwierdzi, że tego „pedalskiego” rapowania i śpiewania tego ŻYDA(!!!) się nie da nawet słuchać i wykasują ten mixtape z dysku twardego. Za to Ci nieliczni, którzy jednak dadzą Hoodie’emu szansę nie powinni się rozczarować.

Teksty swoją głębią na kolana nie powalają, ale można wyhaczyć sporo ciekawych odwołań do rapowej kultury i wyłapać kilka follow-upów, które nie są tylko bezczelną kopią czyjegoś wersu (pozdrawiamy Małolata). Prym wiedzie tu otwierający mixtape „Song For An Actress” gdzie Hoodie niczym Te-tris na swoim „Dwuznacznie” opowiada nam o błahym, z pozoru, temacie, ale w co drugim wersie kryje się drugie dno, w tym przypadku filmowe. Zrobione jest to świetnie, refren, jak praktycznie każdy na płycie, szybko wchodzi do głowy, a kawałek rozgaszcza się na pletliście nie gorzej niż Kaka na ławce Realu Madryt. Od strony flow również nie ma się za specjalnie do niczego przyczepić. Pan Allen tutaj ma 21 lat i, powiem szczerze, chciałbym w jego wieku robić rap tak dobry od strony technicznej jak on. Nie ma tu jakiś fajerwerków, ale garść solidnych przyspieszeń czy innych zabiegów, które niewątpliwie uatrakcyjniają tę płytę jest, więc nie ma na co narzekać. Jest dużo śpiewu i, naprawdę to co w wielu przypadkach jest piętą achillesową u wielu raperów, tutaj jest idealnym uzupełnieniem rapu jaki znajduje się na tej produkcji. Większość refrenów jest śpiewana przez głównego bohatera tego tekstu i odnajduje się on w roli śpiewaka po prostu wyśmienicie. Jestem daleki od tego, żeby oceniać zdolności wokalne innych bardziej, niż w kategoriach słuchalne/asłuchalne, ale w tym konkretnym przypadku jest to kawał solidnej roboty. Na wejściu mówię, że żadnego wokalu na poziomie Whintey Houston i „I Will Always Love You” tu nie doświadczymy, ale jak skończyła biedna pani Houston wszyscy wiemy (a Charlie Sheen wciąż ma się dobrze!), także może to i lepiej, że Hoodie nie jest czarną wokalistką? Nieważne. Ani razu wokalne popisy Hoodiego nie przeszkadzają nam tak jak pijany koleś wchodzący do pokoju na imprezie kiedy Ty szukasz bielizny starszej siostry/mamy lokatora, co jest definitywnie plusem. Ba, powiem więcej. One bardzo uatrakcyjniają ten materiał i czynią go znacznie lepszym i przyjemniejszym w odbiorze. Bez tego „pedalskiego” śpiewu ten materiał nie byłby tak lekki, beztroski i letni.

Dosłownie kilka słów o stronie muzycznej tego mixtape’u. Bity wpadają w ucho, zostały wyprodukowane może bez jakichś potężnych basów czy nieznanych nikomu sampli, ale są po prostu dobre. Hoodie odnajduje się na nich świetnie i to jest najważniejsze. Z góry uprzedzam, że nie ma tu żadnych trapów czy cloudrapów stąd nie czujcie się zawiedzeni, gdy usłyszycie tu kawał solidnej roboty beatmaker’ów, ale bez ślepego zapatrzenia się na trendy. No ale temu kto wyprodukował podkład do „Moon Bounce” należy się solidna flaszka, gdyż to jest po prostu mistrzostwo, zdecydowanie to najlepszy bit na „Leap Year”. Posłuchacie, to zrozumiecie. Ja zrozumiałem to od razu.

 „Leap Year” idealnie nadaje się na pogodę jaką mamy teraz za oknem, na chill solo lub z dziewczynami, lub kilkoma #rodzinawielodzietna czy po prostu na poprawę nastroju lub celebrowanie szampańskiego (pamiętajmy, Tesco, kasa, 50 groszy do przodu!) wydarzenia w naszym nudnym i szarym życiu. Pamiętajmy, żeby nie oczekiwać po tekstach (o ile je sprawdzamy) moralizatorstwa czy linijek które wstrząsną naszym życiem, ale po prostu dobrej zabawy i odpoczynku, a nie zawiedziemy się ani trochę.

Link do DARMOWEGO I LEGALNEGO pobrania „Leap Year” i nie tylko - http://www.hoodieallen.com/music/

Single:

The Chase Is On , w którym pokazuje nam, że wystarczy wejść na scenę na domówce, zarapować i najgorętsza laska na imprezie jest Twoja:



James Franco, w którym idzie na spacer i spotyka ludzi z dziwnymi głowami, Spider Mana, Micheala Jacksona, dostaje błogosławieństwo od jakiegoś naćpanego szamana i robi cypher, w którym tylko on nawija a jakiś gość próbuje mu odpowiedzieć, ale tańcem ;/// 





P.S. Ale pamiętajcie, że to Żyd. Sprawdzacie to na własną odpowiedzialność, bo dla mnie już nie ma ratunku… Jaram się okrutnie i, co najgorsze podoba mi się to!

Hubert Miszczuk

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz