Toruńsko-poznański duet, który muzycznie nawiązuje do amerykańskiego folku. Zespół tworzy Kasia Golomska i Kamil Durski i oboje mają swoje pierwsze doświadczenia muzyczne. Laureaci drugiej edycji Make More Music (konkurs Empiku dla muzycznych debiutantów grających autorskie kompozycje). Mają za soba trasę koncertową ,,Lost Kids''. Ich debiutancki signiel ''Youth'' został zauważony przez radio KEXP (USA) oraz brytyjski magazyn NME. Krótka pogawędka z Lilly Hates Roses.
Mateusz Grzeszczuk: W sieci niestety nie mogłem znaleźć
zbyt wiele informacji na temat waszej działalności. Toruń- Poznań, w jakich
okolicznościach mieliście okazję się poznać?
Lily Hates Roses: Poznaliśmy się w Toruniu jedząc pierniki : ) !
Kamil, wspominałeś, że nie jesteście kompletnie
wymagający co do sceny i miejsca w którym gracie. Także wasze próby ( o ile
takowe są możliwe)- bardzo krótkie. Youth nagrywaliście w 40 minut -sukces
murowany. Gdyby więc całe wasze życie podporządkować muzyce, współpracy w LHR,
moglibyście zyskać jako zespół jeszcze więcej. Nie sądzisz?
Kamil: Możliwe, że nasze życie jest już
podporządkowane poniekąd muzyce. Moje z pewnością, gram często i dużo. Poza
Lilly Hates Roses, jestem też wokalistą stonerskiego zespołu Living on Venus i
perkusistą drone-metalowego zespołu Maven Yente, który tworzę z kumplem w
garażu. Pogrywałem sobie też w Hellow Dogu i Pelvisie oraz piszę piosenki innym
artystom, więc mogę śmiało stwierdzić, że muzyka zajmuję większość mojego czasu
( znacznie większą niż moja nieudolna kariera naukowa )
Kasia: Moje życie zawsze było podporządkowane muzyce, bez względu na
grafik dnia.
''But you just have to make this choice':) Nie
myśleliście jednak, aby poczekać z kontraktem płytowym, ograć się trochę
dłużej?
Poniekąd byliśmy dość dobrze zgranym zespołem podpisując
kontrakt płytowy, zagraliśmy już wtedy około 30 koncertów razem i ze 4 próby ( ! ). Nie było na
co czekać piosenki były gotowe, terminy w studio u Macieja Cieślaka były wolne a, kontrakt
nam odpowiadał więc zdecydowaliśmy się podjąć ten krok i jesteśmy zadowoleni.
Wiele razy wspominaliście o trasach koncertowych.
Mieliście jakieś zabawne sytuacje w trakcie waszych podróży, występów?
Poznaliśmy bardzo wielu wspaniałych i przyjaznych ludzi
podczas naszych tras, byliśmy w świetnych miejscach i jedliśmy wspaniałe
jedzenie ( Zielona Jadłodajnia w Zielonej Górze polecamy! ) Wszystko
przebiegało niemal zawsze zgodnie z planem i bez większych przeszkód. Kiedyś po
koncercie podeszła do mnie dziewczyna i powiedziała, że kiedyś jechała z nami w
jednym przedziale w pociągu marki Pkp i zorientowała się, że jesteśmy zespołem,
zapamiętała nazwę i przyszła na koncert w Poznaniu. Rozdajemy na koncertach
nasz zeszycik, który pełni rolę księgi gości, w której wpisują się ludzie z
publiczności. Po jednym z koncertów zobaczyłem w nim rysunek narysowany do
połowy z napisem "Zapraszamy do Krakowa". Rysunek został dokończony
po tym jak faktycznie odwiedziliśmy Kraków ( z dopiskiem "dziękuję!"
).
Mówicie o sobie bardzo skromnie, czasami niedowierzacie w
ilość osób przybyłych na koncert. To jest jednak tak, że traktujecie muzykę w
kategoriach hobby, zabawy, czy jednak nie wierzycie w swój sukces?
Traktujemy muzykę poważnie :) Dla mnie niesamowitą sprawą
jest zainteresowanie tak niszowym graniem jak nasze. Może dzięki dużym
festiwalom, które od jakiegoś czasu są organizowane w naszym kraju, młodzi
ludzie mają szansę by szlifować swój gust muzyczny i szukać lepszych punktów odniesienia niż te, które można usłyszeć na darmowych
imprezach na dniach miast. Niezłym przykładem wydaje mi się fakt, że
"Somebody that I used to know" stało się hitem w naszym kraju,
co jeszcze z 5-6 lat temu byłoby nie do pomyślenia ( wszak piosenka bez
agresywnego beatu ). Może to kwestia zmiany myślenia ludzi, a może byliśmy
potrzebni :) Tak czy inaczej, cieszymy się z tego jak jesteśmy odbierani.
Kasia, śmiałaś się, że zorganizowaliście trasę, ponad 7
koncertów w oparciu o jeden utwór. Przysłuchiwałem się nagraniom ze studia i od
razu zapytam, czy macie w zamiarze nagrywać po polsku?
Gramy głownie po angielsku, bo dobrze czujemy się w tym
języku i od niego zaczęliśmy, ale na płycie będą też utwory po polsku. Wielu
artystów ukrywa się za angielskim, próbując tym sposobem stworzyć światowy
poziom. Niby wszystko dobrze brzmi a tak naprawdę nie ma w tym żadnej sensownej
treści. Śpiewanie po polsku jest dużo bardziej wymagające, tu nie sprawdzi się
tekst o jajecznicy :) Kamil pisze świetne teksty również po polsku, więc chcemy
pokazać, że mamy coś do powiedzenia i absolutnie nie odcinamy się od naszego
języka.
Może nie jestem wybitnym słuchaczem, gatunki mogą się
ciut różnić, ale przypominacie mi Angus and Julia Stone. Słuchaliście?
Słuchaliśmy, nawet gramy ich cover :) Dobrze, że nie ma już
porównań do Pauli i Karola (śmiech)
Kamil, Poprzez pracę nad debiutem , nie zaniedbałeś pracy
w innych zespołach?
Nie dało się uniknąć zaniedbania innych projektów ale mam
nadzieję, że mi wybaczą :) Mogę zdradzić, że jeszcze w tym roku nagram dwie płyty :)
I pytanie na koniec, kto rządzi w zespole:)
Nie ma chyba tutaj monarchii ani totalitaryzmu. Ważne
decyzje podejmujemy wspólnie ( wraz z naszym managerem Piotrem Wiśniewskim oraz
kilkoma osobami z managamentu i merchu od BMG ), mniej ważne podejmuję sam.
Materiał na pierwszą płytę Lilly napisałem sam ( za wyjątkiem części tekstu do
utworu Something to happen - napisała go Kasia ), ale w aranżacji pomagała mi
Kasia i Maciek Cieślak więc dzieło jest naszym wspólnym dzieckiem, z
którego jesteśmy dumni i wierzymy, że coś ważnego osiągnie.
Dziękuje za rozmowę!
__________________________
1. Fot- Kurnikowski/AKPA
2/3- Materiały zespołu
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz