Dobrze być
młodym. Problemów jest jakby mniej, żywot składa się głównie z
przyjemnie spędzonych chwil, a co najważniejsze – jeszcze ma się
chęci na wszystko. Spytaj babcię, dziadka, ojca, mamę, wujka czy
ciocię o najlepszy czas w ich życiu – mogę się założyć, że
najprawdopodobniej otrzymasz odpowiedź zawierającą w sobie liczbę
dwadzieścia. To piękny wiek, w którym emanuje się wigorem,
motywacją i świeżością. Właśnie: świeżością. Czy w
poszukiwaniach nowych dźwięków nie kierujemy się przede wszystkim
tym kryterium? Czy nie jest dobrze natknąć się czasem na młodego
kota – jak to się ich teraz lubi nazywać – który brzmi
inaczej, oryginalniej, ciekawiej? Witajcie w SlavRaps po dłuższej
przerwie, spowodowanej częściowo moimi ciężkimi perturbacjami z
nowoczesną technologią. Przed Wami powiew świeżości ze Słowacji.
Uweno.
Uwe to gość
przeżywający właśnie ten prawdopodobnie najpiękniejszy okres
swojego życia i – sądząc po jego twórczości – wykorzystujący
ten fakt na sto procent. Rzućcie okiem na klip do Netreba mi viac
(pl. Nie trzeba mi więcej). Jest słońce, relaks, kumple
– generalnie chill. Zapewne tak jak mnie zwyczajnie wkurza Was
moralizatorski rap czy lamenty nad meandrami życia w wykonaniu
nastoletnich raperów bądź tych ledwie przekraczających
dwudziestkę (jak to było z tym czternastoletnim prawie-ojcem...?).
Słowacki młodzik najwyraźniej również wychodzi z podobnego
założenia, skupiając się na raczej lekkostrawnym zakresie
tematycznym. I bardzo dobrze! Trzyma się bowiem pięknej, niepisanej
zasady, brzmiącej jakoś tak: nawijaj o tym, o czym masz pojęcie. I
rób to dobrze.
Do
sprawdzenia Uwena zachęciły mnie dwie podstawowe sprawy – głos
wraz ze sposobem jego wykorzystania oraz wspomniana świeżość.
Zacznijmy od numeru dwa. Ciężko bowiem znaleźć na tutejszej
scenie zawodników, do których można porównać tego młodego
kota (swoją drogą, po słowacku
brzmiałoby to mladá mačka –
trochę mało drapieżnie...). Swoimi zdolnościami oraz
dotychczasową twórczością wydaje się on bezczelnie śmiać w
twarz wszystkim tak zwanym weteranom, którzy są super, ponieważ są
w grze już pierdylion lat i ty, słuchaczu, nawet nie waż się ich
za cokolwiek skrytykować. Tak, pod tym względem nasza rodzima scena
niczym nie różni się od opisywanych w SlavRaps. Uwe zaś oferuje
nam po prostu zestaw pozytywnych, ale i niebanalnych numerów,
idealnych na przyjemne wieczory, w których wszystko gra i można ze
spokojem otworzyć piwo czy sięgnąć po inny środek polepszający
nastrój...
Jak
już wspomniałem, do mocnych stron słowackiego rapera z pewnością
możemy zaliczyć barwę głosu oraz to, jak ją wykorzystuje. Nie
jestem chyba jedynym, który obstaje przy stanowisku, że naprawdę
dobrze pływa po upbeatowych melodiach, jednocześnie zachowując
charakterystyczny, spokojny ton wokalu. Na kilometr widać, czy
raczej słychać, bijący od niego luz – autentyczny i naturalny.
Cieszy więc fakt, że Uwe został już dostrzeżony przez naprawdę
poważne persony słowackiego i czeskiego rapu, m.in. Supę z
legendarnej wręcz ekipy Moja Reč, którego możemy usłyszeć na
pierwszym poważnym solowym projekcie młodego Słowaka – Dobre
bude mixtape (pl. Dobrze
będzie mixtape). Jest to kompilacja
luźnych, bardzo przyjemnych numerów, które naprawdę świetnie
sprawdzają się w roli ścieżki dźwiękowej np. do wieczornego
relaksu po ciężkim dniu. Jak już pisałem, Uweno raczej nie tyka
tematów, o których ktoś mógłby powiedzieć, że są dla
dwudziestolatka abstrakcją. Skupia się na swoich zajawkach, tym co
go interesuje, co sprawia mu przyjemność. Gdyby tak wszyscy raperzy
wychodzili z podobnego założenia...
Tytuł
dzisiejszych SlavRapsów jest nieprzypadkowy. Stanowi on translację
nazwy kolektywu, który Uweno tworzy wraz ze swoimi znajomymi –
DBNBS, czyli Dobre bude, neboj sa. W jego
skład wchodzi jeszcze kilku raperów, producent, grafik, a nawet
blogerka. Śledząc ich poczynania (choćby za pośrednictwem strony
na Facebooku) nie sposób nie odnieść wrażenia, że jest to po
prostu zgrana paczka kumpli, połączona zajawką, z której i dla
której powstaje cała ich twórczość. Miło patrzeć, jak Uweno i
spółka realizują swoje marzenia – a miniony rok był dla nich
wyjątkowo udany. Spod znaku DBNBS w 2013 ujrzało światło dzienne
kilka produkcji muzycznych, młodzi Słowacy nawiązali też
współpracę z naprawdę poważnymi nazwiskami słowackiej i
czeskiej sceny. Jako spory sukces można uznać wyruszenie na tour ze
słowacką legendą – Vecem. Oprócz regularnych koncertów warto
też wspomnieć o budowie własnego studia. To w końcu piękny czas
na spełnianie marzeń!
Gorąco
polecam zapoznanie się z twórczością dzisiejszego slavrapsowego
zawodnika. Chociaż mam świadomość, że nie wszyscy są
zwolennikami lekkich brzmień, to jednak uważam, że muzyka spod
stajni DBNBS zasługuje na sprawdzenie. To po prostu solidny, świeży
rap, idealny do słuchania w stanie psychicznej homeostazy. Czego
chcieć wówczas więcej?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz